RZUTZA3.PL EUROLIGA JEDNOSTRONNE-WIDOWISKO-W-BERLINIE-ALBA-BERLIN-VS-MLP-ACADEMICS-HEIDELBERG
Jednostronne widowisko w Berlinie - Alba Berlin vs MLP Academics Heidelberg
19/01/2025 20:34
W sobotę 18.01.2025 mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu 17 kolejki niemieckiej ligi BBL, odbywającym się na berlińskiej Uber Arenie w postaci meczu lokalnej Alby Berlin z MLP Academics Heidelberg. Przebieg spotkania jak i wszystko wokół samej koszykówki w Berlinie stało na najwyższym, międzynarodowym poziomie, co warto przybliżyć polskim fanom koszykówki.
Nie tylko koszykówka...
Nie tylko koszykówka...
Mecz albatrosów z Berlina to nie sama koszykówka. To niezliczone pokłady emocji i efektów audiowizualnych, które mają za zadanie kreować całą otoczkę wydarzenia. Świetny dobór muzyki do budujących momentów w meczu, niesamowita współpraca lokalnej maskotki, albatrosa z berlińskimi kibicami oraz stojąca na najwyższym poziomie organizacja - cała ta otoczka powodowała wrażenie rodem z... NBA, gdzie fani przychodzą na wydarzenie, a nie tylko na mecz. Prezentacja zawodników, elementy gastronomiczne czy też organizacja poruszania się po arenie była absolutnie klasy światowej, i trzeba oddać Niemcom, że potrafią to robić dokładnie tak jak można by było sobie to wymarzyć. Sam wygląd wejścia z pomieszczeń medialnych pod sam parkiet był szokujący bowiem prezentował się dokładnie tak, jak gdyby włączyć mecz w NBA 2k25 w karierze zawodnika. Powiedzieć, że Uber Arena ma duszę to jak nic nie powiedzieć, bowiem niejedynie fakt organizacyjny zaważył na tym, że mecze Alby Berlin to wydarzenia sportowe, a nie same mecze koszykówki.
Mecz albatrosów z Berlina to nie sama koszykówka. To niezliczone pokłady emocji i efektów audiowizualnych, które mają za zadanie kreować całą otoczkę wydarzenia. Świetny dobór muzyki do budujących momentów w meczu, niesamowita współpraca lokalnej maskotki, albatrosa z berlińskimi kibicami oraz stojąca na najwyższym poziomie organizacja - cała ta otoczka powodowała wrażenie rodem z... NBA, gdzie fani przychodzą na wydarzenie, a nie tylko na mecz. Prezentacja zawodników, elementy gastronomiczne czy też organizacja poruszania się po arenie była absolutnie klasy światowej, i trzeba oddać Niemcom, że potrafią to robić dokładnie tak jak można by było sobie to wymarzyć. Sam wygląd wejścia z pomieszczeń medialnych pod sam parkiet był szokujący bowiem prezentował się dokładnie tak, jak gdyby włączyć mecz w NBA 2k25 w karierze zawodnika. Powiedzieć, że Uber Arena ma duszę to jak nic nie powiedzieć, bowiem niejedynie fakt organizacyjny zaważył na tym, że mecze Alby Berlin to wydarzenia sportowe, a nie same mecze koszykówki.
Berlińscy fani
Berlińscy fani
Fani Alby Berlin prezentowali się niesamowicie - od samego miejsca ich usytuowania aż po doping. Miejsca na których siedziała bowiem najliczniejsza berlińska publiczność zaangażowana w doping były zlokalizowane tuż za jednym z koszy, co przypomina strukturę "The Wall" na nowo otwartej arenie Los Angeles Clippers - Intuit Dome, i choć sam trend być może nie wziął się z Berlina, toteż na pewno projektując swoją halę władze Los Angeles Clippers czerpały inspirację z Alby Berlin. Takie ulokowanie trybun nie dość, że ułatwia kibicom rozpraszanie zawodników drużyny przeciwnej podczas rzutów osobistych, to jest niesamowicie fotogeniczne i umożliwia takie fotografie jak poniższa, zaczerpnięta z oficjalnej strony berlińskiego klubu.
Fani Alby Berlin prezentowali się niesamowicie - od samego miejsca ich usytuowania aż po doping. Miejsca na których siedziała bowiem najliczniejsza berlińska publiczność zaangażowana w doping były zlokalizowane tuż za jednym z koszy, co przypomina strukturę "The Wall" na nowo otwartej arenie Los Angeles Clippers - Intuit Dome, i choć sam trend być może nie wziął się z Berlina, toteż na pewno projektując swoją halę władze Los Angeles Clippers czerpały inspirację z Alby Berlin. Takie ulokowanie trybun nie dość, że ułatwia kibicom rozpraszanie zawodników drużyny przeciwnej podczas rzutów osobistych, to jest niesamowicie fotogeniczne i umożliwia takie fotografie jak poniższa, zaczerpnięta z oficjalnej strony berlińskiego klubu.
Berlińscy fani są oszałamiający. Doping, przyśpiewki, zaangażowanie w mecz - wszystko to stoi na najwyższym poziomie. Cała arena nieraz jest wprawiona w ruch tylko dzięki temu, że zawodnik Alby trafił swój ciężki rzut, czy wywalczył faul. To oni odpowiadają za najwyższą jakościowo atmosferę na zamkniętych obiektach w sportowej Europie, i choć dla nas, jako Polaków nie ma tu wielkiego szoku, bowiem dokładnie takie samo zaangażowanie i kultywowaną kulturę wokół klubu widzimy na naszych obiektach, toteż niemiecka, niestety znacznie liczniejsza publiczność na znacznie większym obiekcie wywołuje nieopisywalne słowami wrażenie. Różnice między naszymi ligamiPrzechodząc już do stricte koszykówki, należy zwrócić wpierw uwagę na podstawowe obserwowalne różnice między naszymi ligami. To subiektywne wrażenia, ale mecz ligi niemieckiej oglądało się znacznie lepiej z dwóch powodów.1) Dynamika gry Mecz pomiędzy Albą Berlin a MLP Academics Heidelberg był niesamowicie dynamiczny. Brakowało wrażenia palenia czasu, a zawodnicy na każdy scenariusz znali plan. Kreatywność z jaką podchodzili do gry, a przede wszystkim gameplan sprawiały, że całkowicie gasło jakiekolwiek poczucie nudy. Nieustanne rotacje, bieganie po zasłonach, niesamowite i nieszablonowe podania, wykorzystywanie swoich atutów - wszystko to było wykorzystywane przez zawodników w każdej jednej sekundzie gdy piłka była w grze. Gdy rozgrywający ustalał zagrywkę w międzyczasie dynamicznie zmieniając tempo lub kierunek biegu, w międzyczasie działo się tyle rzeczy na parkiecie, że nie dało się wszystkiego zauważyć nawet z perspektywy widowni. Mecz był szybki, a gracze nie bali się stosować nieszablonowych rozwiązań, co wychodziło aż zanadto dobrze, i zadziwiająco skutecznie.2) Fizyczność taka, jaką chcemy oglądaćMecz ten miał jeszcze jeden, poważny atut - fizyczność. Fantastyczna praca sędziów sprawiała, że gracze jednocześnie pozwalali sobie na o wiele bardziej fizyczną obronę nieustannie wchodząc w kontakty, które dopóki faktycznie nie były ewidentnym naruszeniem zasad i nie psuły ducha gry - były przez sędziów puszczane, przez co gra zyskiwała na dynamiczności, a gra w obronie na skuteczności i widowiskowości. Nie będę gołosłownym, i chociaż tak jak wyżej wspomniałem - są to wrażenia subiektywne, toteż same najważniejsze momenty z meczu mogą te wrażenia podeprzeć i wprowadzić je na pewien poziom obiektywizmu. O samym meczu trochę...Mecz choć zakończył się bardzo jednostronnym wynikiem, i raczej nie było przez większość regulaminowego czasu gry nawet realnego zagrożenia dla Alby Berlin, toteż nie sprawiał wrażenia aż tak zdominowanego. Drużyna przyjezdna przede wszystkim nie trafiała rzutów, i choć brzmi to patetycznie, to czasem miało się wrażenie jakoby to bogowie koszykówki spuścili na drużynę MLP Academics Heidelberg klątwę, bowiem piłka zdawała się robić wszystko, aby wypaść z obręczy. Mecz rozpoczął się szybko, dynamicznie. Berlińczycy od samego początku rzucili się na gości, i osiągali niesamowite korzyści przez wiele podań, rozciągniętą do granic szerokości parkietu grę, oraz świetne dyrygowanie grą poprzez graczy obwodowych. Wyróżniał się tu m.in. islandzki rozgrywający Martin Hermannson, który swoimi podaniami i pewnymi rzutami za 3 z otwartych pozycji być może dorównywał nawet Andy'emu Mazurczakowi, choć aż tak bym nie przesadzał. W grze obydwu drużyn ciężko wskazać winowajców, lub tych którzy widocznie zagrali słabiej, bowiem obie te drużyny grały jak jeden organizm. Gdy jednemu zawodnikowi zaczęło brakować wytchnienia, z ławki wstawał drugi który wcale nie był gorszy. Obie te drużyny nie pokazywały jakichś szczególnych wad, a sami zawodnicy byli niesamowicie wszechstronni - z tego wszakże znana jest europejska koszykówka. Nie było też konkretnego sposobu w jaki drużyny kreowały swoją ofensywę, co zawdzięczały niesamowicie szerokiej gamie rozwiązań na każdą sytuację. Obie drużyny mimo wszystko zaczynały swój atak od dynamicznego, szybkiego kreowania gry z szeroko rozstawionymi zawodnikami na obwodzie, a także często uciekały się do tych pozornie prostych, ale działających zagrywek takich jak pick and roll. Nie brakowało także indywidualnych popisów, i tutaj zawodnicy Alby Berlin zdecydowanie skradli show. Gabriele Procida, Yanni Wetzell czy też Matt Thomas mieli za sobą kapitalne spotkanie pełne takich popisów, konsekwentnie powiększając swoją przewagę w meczu. Tak jak wspomniałem, drużyna przyjezdna nie wyglądała znacznie gorzej. Byli skrajnie nieefektywni w porównaniu do berlińczyków, a to często za sprawą słabszej gry na półdystansie, z którego relatywnie oddawali wiele rzutów. Kreatorami ofensywy Heidelberg na zmianę byli Michael Weathers oraz Erol Ersek, choć w drugiej połowie spotkania częściej piłkę rozgrywał włoski gracz Alex Barcello, który jednak był głównie zagrożeniem na obwodzie, skąd trafił aż 5 razy do kosza. Mecz był niesamowicie widowiskowy, i jedynie szkoda że skończył się taką przewagą, bowiem charakter i umiejętności jakie ujrzeliśmy w sobocie na parkiecie w Uber Arenie mogłyby przynieść nam końcówkę rodem z NBA. Nie jest to nasz koniec współpracy z berlińską ekipą, a efekty tej współpracy na naszej stronie będą się pojawiać przez cały czas trwania sezonu.
Berlińscy fani są oszałamiający. Doping, przyśpiewki, zaangażowanie w mecz - wszystko to stoi na najwyższym poziomie. Cała arena nieraz jest wprawiona w ruch tylko dzięki temu, że zawodnik Alby trafił swój ciężki rzut, czy wywalczył faul. To oni odpowiadają za najwyższą jakościowo atmosferę na zamkniętych obiektach w sportowej Europie, i choć dla nas, jako Polaków nie ma tu wielkiego szoku, bowiem dokładnie takie samo zaangażowanie i kultywowaną kulturę wokół klubu widzimy na naszych obiektach, toteż niemiecka, niestety znacznie liczniejsza publiczność na znacznie większym obiekcie wywołuje nieopisywalne słowami wrażenie.
Berlińscy fani są oszałamiający. Doping, przyśpiewki, zaangażowanie w mecz - wszystko to stoi na najwyższym poziomie. Cała arena nieraz jest wprawiona w ruch tylko dzięki temu, że zawodnik Alby trafił swój ciężki rzut, czy wywalczył faul. To oni odpowiadają za najwyższą jakościowo atmosferę na zamkniętych obiektach w sportowej Europie, i choć dla nas, jako Polaków nie ma tu wielkiego szoku, bowiem dokładnie takie samo zaangażowanie i kultywowaną kulturę wokół klubu widzimy na naszych obiektach, toteż niemiecka, niestety znacznie liczniejsza publiczność na znacznie większym obiekcie wywołuje nieopisywalne słowami wrażenie.
Różnice między naszymi ligami
Różnice między naszymi ligami
Przechodząc już do stricte koszykówki, należy zwrócić wpierw uwagę na podstawowe obserwowalne różnice między naszymi ligami. To subiektywne wrażenia, ale mecz ligi niemieckiej oglądało się znacznie lepiej z dwóch powodów.1) Dynamika gry Mecz pomiędzy Albą Berlin a MLP Academics Heidelberg był niesamowicie dynamiczny. Brakowało wrażenia palenia czasu, a zawodnicy na każdy scenariusz znali plan. Kreatywność z jaką podchodzili do gry, a przede wszystkim gameplan sprawiały, że całkowicie gasło jakiekolwiek poczucie nudy. Nieustanne rotacje, bieganie po zasłonach, niesamowite i nieszablonowe podania, wykorzystywanie swoich atutów - wszystko to było wykorzystywane przez zawodników w każdej jednej sekundzie gdy piłka była w grze. Gdy rozgrywający ustalał zagrywkę w międzyczasie dynamicznie zmieniając tempo lub kierunek biegu, w międzyczasie działo się tyle rzeczy na parkiecie, że nie dało się wszystkiego zauważyć nawet z perspektywy widowni. Mecz był szybki, a gracze nie bali się stosować nieszablonowych rozwiązań, co wychodziło aż zanadto dobrze, i zadziwiająco skutecznie.2) Fizyczność taka, jaką chcemy oglądaćMecz ten miał jeszcze jeden, poważny atut - fizyczność. Fantastyczna praca sędziów sprawiała, że gracze jednocześnie pozwalali sobie na o wiele bardziej fizyczną obronę nieustannie wchodząc w kontakty, które dopóki faktycznie nie były ewidentnym naruszeniem zasad i nie psuły ducha gry - były przez sędziów puszczane, przez co gra zyskiwała na dynamiczności, a gra w obronie na skuteczności i widowiskowości. Nie będę gołosłownym, i chociaż tak jak wyżej wspomniałem - są to wrażenia subiektywne, toteż same najważniejsze momenty z meczu mogą te wrażenia podeprzeć i wprowadzić je na pewien poziom obiektywizmu.
Przechodząc już do stricte koszykówki, należy zwrócić wpierw uwagę na podstawowe obserwowalne różnice między naszymi ligami. To subiektywne wrażenia, ale mecz ligi niemieckiej oglądało się znacznie lepiej z dwóch powodów.
1) Dynamika gry
Mecz pomiędzy Albą Berlin a MLP Academics Heidelberg był niesamowicie dynamiczny. Brakowało wrażenia palenia czasu, a zawodnicy na każdy scenariusz znali plan. Kreatywność z jaką podchodzili do gry, a przede wszystkim gameplan sprawiały, że całkowicie gasło jakiekolwiek poczucie nudy. Nieustanne rotacje, bieganie po zasłonach, niesamowite i nieszablonowe podania, wykorzystywanie swoich atutów - wszystko to było wykorzystywane przez zawodników w każdej jednej sekundzie gdy piłka była w grze. Gdy rozgrywający ustalał zagrywkę w międzyczasie dynamicznie zmieniając tempo lub kierunek biegu, w międzyczasie działo się tyle rzeczy na parkiecie, że nie dało się wszystkiego zauważyć nawet z perspektywy widowni. Mecz był szybki, a gracze nie bali się stosować nieszablonowych rozwiązań, co wychodziło aż zanadto dobrze, i zadziwiająco skutecznie.
2) Fizyczność taka, jaką chcemy oglądać
Mecz ten miał jeszcze jeden, poważny atut - fizyczność. Fantastyczna praca sędziów sprawiała, że gracze jednocześnie pozwalali sobie na o wiele bardziej fizyczną obronę nieustannie wchodząc w kontakty, które dopóki faktycznie nie były ewidentnym naruszeniem zasad i nie psuły ducha gry - były przez sędziów puszczane, przez co gra zyskiwała na dynamiczności, a gra w obronie na skuteczności i widowiskowości. Nie będę gołosłownym, i chociaż tak jak wyżej wspomniałem - są to wrażenia subiektywne, toteż same najważniejsze momenty z meczu mogą te wrażenia podeprzeć i wprowadzić je na pewien poziom obiektywizmu.
O samym meczu trochę...
O samym meczu trochę...
Mecz choć zakończył się bardzo jednostronnym wynikiem, i raczej nie było przez większość regulaminowego czasu gry nawet realnego zagrożenia dla Alby Berlin, toteż nie sprawiał wrażenia aż tak zdominowanego. Drużyna przyjezdna przede wszystkim nie trafiała rzutów, i choć brzmi to patetycznie, to czasem miało się wrażenie jakoby to bogowie koszykówki spuścili na drużynę MLP Academics Heidelberg klątwę, bowiem piłka zdawała się robić wszystko, aby wypaść z obręczy. Mecz rozpoczął się szybko, dynamicznie. Berlińczycy od samego początku rzucili się na gości, i osiągali niesamowite korzyści przez wiele podań, rozciągniętą do granic szerokości parkietu grę, oraz świetne dyrygowanie grą poprzez graczy obwodowych. Wyróżniał się tu m.in. islandzki rozgrywający Martin Hermannson, który swoimi podaniami i pewnymi rzutami za 3 z otwartych pozycji być może dorównywał nawet Andy'emu Mazurczakowi, choć aż tak bym nie przesadzał. W grze obydwu drużyn ciężko wskazać winowajców, lub tych którzy widocznie zagrali słabiej, bowiem obie te drużyny grały jak jeden organizm. Gdy jednemu zawodnikowi zaczęło brakować wytchnienia, z ławki wstawał drugi który wcale nie był gorszy. Obie te drużyny nie pokazywały jakichś szczególnych wad, a sami zawodnicy byli niesamowicie wszechstronni - z tego wszakże znana jest europejska koszykówka. Nie było też konkretnego sposobu w jaki drużyny kreowały swoją ofensywę, co zawdzięczały niesamowicie szerokiej gamie rozwiązań na każdą sytuację. Obie drużyny mimo wszystko zaczynały swój atak od dynamicznego, szybkiego kreowania gry z szeroko rozstawionymi zawodnikami na obwodzie, a także często uciekały się do tych pozornie prostych, ale działających zagrywek takich jak pick and roll. Nie brakowało także indywidualnych popisów, i tutaj zawodnicy Alby Berlin zdecydowanie skradli show. Gabriele Procida, Yanni Wetzell czy też Matt Thomas mieli za sobą kapitalne spotkanie pełne takich popisów, konsekwentnie powiększając swoją przewagę w meczu. Tak jak wspomniałem, drużyna przyjezdna nie wyglądała znacznie gorzej. Byli skrajnie nieefektywni w porównaniu do berlińczyków, a to często za sprawą słabszej gry na półdystansie, z którego relatywnie oddawali wiele rzutów. Kreatorami ofensywy Heidelberg na zmianę byli Michael Weathers oraz Erol Ersek, choć w drugiej połowie spotkania częściej piłkę rozgrywał włoski gracz Alex Barcello, który jednak był głównie zagrożeniem na obwodzie, skąd trafił aż 5 razy do kosza. Mecz był niesamowicie widowiskowy, i jedynie szkoda że skończył się taką przewagą, bowiem charakter i umiejętności jakie ujrzeliśmy w sobocie na parkiecie w Uber Arenie mogłyby przynieść nam końcówkę rodem z NBA. Nie jest to nasz koniec współpracy z berlińską ekipą, a efekty tej współpracy na naszej stronie będą się pojawiać przez cały czas trwania sezonu.
Mecz choć zakończył się bardzo jednostronnym wynikiem, i raczej nie było przez większość regulaminowego czasu gry nawet realnego zagrożenia dla Alby Berlin, toteż nie sprawiał wrażenia aż tak zdominowanego. Drużyna przyjezdna przede wszystkim nie trafiała rzutów, i choć brzmi to patetycznie, to czasem miało się wrażenie jakoby to bogowie koszykówki spuścili na drużynę MLP Academics Heidelberg klątwę, bowiem piłka zdawała się robić wszystko, aby wypaść z obręczy. Mecz rozpoczął się szybko, dynamicznie. Berlińczycy od samego początku rzucili się na gości, i osiągali niesamowite korzyści przez wiele podań, rozciągniętą do granic szerokości parkietu grę, oraz świetne dyrygowanie grą poprzez graczy obwodowych. Wyróżniał się tu m.in. islandzki rozgrywający Martin Hermannson, który swoimi podaniami i pewnymi rzutami za 3 z otwartych pozycji być może dorównywał nawet Andy'emu Mazurczakowi, choć aż tak bym nie przesadzał. W grze obydwu drużyn ciężko wskazać winowajców, lub tych którzy widocznie zagrali słabiej, bowiem obie te drużyny grały jak jeden organizm. Gdy jednemu zawodnikowi zaczęło brakować wytchnienia, z ławki wstawał drugi który wcale nie był gorszy. Obie te drużyny nie pokazywały jakichś szczególnych wad, a sami zawodnicy byli niesamowicie wszechstronni - z tego wszakże znana jest europejska koszykówka. Nie było też konkretnego sposobu w jaki drużyny kreowały swoją ofensywę, co zawdzięczały niesamowicie szerokiej gamie rozwiązań na każdą sytuację. Obie drużyny mimo wszystko zaczynały swój atak od dynamicznego, szybkiego kreowania gry z szeroko rozstawionymi zawodnikami na obwodzie, a także często uciekały się do tych pozornie prostych, ale działających zagrywek takich jak pick and roll. Nie brakowało także indywidualnych popisów, i tutaj zawodnicy Alby Berlin zdecydowanie skradli show. Gabriele Procida, Yanni Wetzell czy też Matt Thomas mieli za sobą kapitalne spotkanie pełne takich popisów, konsekwentnie powiększając swoją przewagę w meczu. Tak jak wspomniałem, drużyna przyjezdna nie wyglądała znacznie gorzej. Byli skrajnie nieefektywni w porównaniu do berlińczyków, a to często za sprawą słabszej gry na półdystansie, z którego relatywnie oddawali wiele rzutów. Kreatorami ofensywy Heidelberg na zmianę byli Michael Weathers oraz Erol Ersek, choć w drugiej połowie spotkania częściej piłkę rozgrywał włoski gracz Alex Barcello, który jednak był głównie zagrożeniem na obwodzie, skąd trafił aż 5 razy do kosza. Mecz był niesamowicie widowiskowy, i jedynie szkoda że skończył się taką przewagą, bowiem charakter i umiejętności jakie ujrzeliśmy w sobocie na parkiecie w Uber Arenie mogłyby przynieść nam końcówkę rodem z NBA. Nie jest to nasz koniec współpracy z berlińską ekipą, a efekty tej współpracy na naszej stronie będą się pojawiać przez cały czas trwania sezonu.