RZUTZA3.PL EUROPEJSKIE PUCHARY DZIKI-PRZEGRYWAJA-ALE-AWANSUJA-COMITHIER-RATUJE-WARSZAWIAN

Dziki przegrywają, ale awansują! Comithier ratuje Warszawian

19/03/2025 22:01
Andrzej Romański/plk.pl

Dziki miały solidną przewagę po pierwszym meczu, wygrywając u siebie 95:74. Mimo to, już po trzech kwartach rewanżowego starcia drużyna z Niemiec zdołała wyrównać stan dwumeczu, rozpoczynając tym samym prawdziwą batalię o awans do kolejnej rundy ENBL. Ostatecznie, mimo wielu problemów, to warszawski zespół wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Bohaterem spotkania został nowy nabytek Dzików – Comithier, który na niecałą sekundę przed końcem meczu trafił rzut za dwa, zapewniając swojej drużynie upragniony awans. W półfinale rozgrywek ENBL drużyna z Warszawy zmierzy się z Newcastle Eagles, z którymi miała już okazję rywalizować.1 POŁOWAPierwsza akcja zakończyła się stratą gości z Warszawy, jednak chwilę później Mateusz Szlachetka zdobył punkty po przechwycie. Dwie akcje później ponownie trafił, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Od tego momentu lepiej w ataku i obronie prezentowali się jednak gospodarze. Zespół Dzików w grze utrzymywał Radicević, który dwukrotnie celnie przymierzył zza łuku. Chwilę później nowy nabytek drużyny – Comithier – wyprowadził ich na prowadzenie, kompletując akcję 2+1. Mimo to zespół z Bambergu był bardziej skuteczny i zakończył kwartę z pięciopunktową przewagą. Dziki popełniały zbyt wiele błędów – aż siedem strat w pierwszych dziesięciu minutach.Warszawianie mieli na początku meczu sporo szczęścia, ponieważ gospodarze nie trafiali rzutów z wolnych pozycji, zwłaszcza zza łuku. Goście mieli natomiast problemy w ataku – brakowało im płynności w rozegraniu i kreowaniu dobrych sytuacji rzutowych. Dodatkowo popełniali proste błędy w obronie i często nie wracali do defensywy, co pozwalało Niemcom zdobywać łatwe punkty z kontrataków. Po trzech minutach drugiej kwarty trener Krzysztof Szablowski poprosił o czas. Po tej przerwie Dziki zaczęły grać lepiej – dwukrotnie trafił Fulkerson, co zmusiło trenera gospodarzy do wzięcia timeoutu. Jednak po tej przerwie gra ponownie znalazła się pod kontrolą Bambergu. Warszawianie stracili kolejne pięć punktów i popełnili już dziesiątą stratę w niespełna 15 minut gry. Ich gra nie zachwycała, podczas gdy podopieczni Gavela dążyli do odrobienia strat z pierwszego meczu. Serię 8:0 na korzyść gospodarzy przerwał Radicević, jednak przewaga niemieckiej drużyny wynosiła już 13 punktów na 100 sekund przed końcem pierwszej połowy. Dziki zakończyły kwartę stratą, a wynik na przerwę brzmiał 47:31. W pierwszej połowie warszawski zespół popełnił aż 13 strat. W oczy rzucał się także brak powrotu do obrony i słaba organizacja gry w ataku – jeśli Dziki chcą myśleć o awansie, muszą to zdecydowanie poprawić po przerwie.

Dziki miały solidną przewagę po pierwszym meczu, wygrywając u siebie 95:74. Mimo to, już po trzech kwartach rewanżowego starcia drużyna z Niemiec zdołała wyrównać stan dwumeczu, rozpoczynając tym samym prawdziwą batalię o awans do kolejnej rundy ENBL. Ostatecznie, mimo wielu problemów, to warszawski zespół wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Bohaterem spotkania został nowy nabytek Dzików – Comithier, który na niecałą sekundę przed końcem meczu trafił rzut za dwa, zapewniając swojej drużynie upragniony awans. W półfinale rozgrywek ENBL drużyna z Warszawy zmierzy się z Newcastle Eagles, z którymi miała już okazję rywalizować.

1 POŁOWA

Pierwsza akcja zakończyła się stratą gości z Warszawy, jednak chwilę później Mateusz Szlachetka zdobył punkty po przechwycie. Dwie akcje później ponownie trafił, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Od tego momentu lepiej w ataku i obronie prezentowali się jednak gospodarze. Zespół Dzików w grze utrzymywał Radicević, który dwukrotnie celnie przymierzył zza łuku. Chwilę później nowy nabytek drużyny – Comithier – wyprowadził ich na prowadzenie, kompletując akcję 2+1. Mimo to zespół z Bambergu był bardziej skuteczny i zakończył kwartę z pięciopunktową przewagą. Dziki popełniały zbyt wiele błędów – aż siedem strat w pierwszych dziesięciu minutach.

Warszawianie mieli na początku meczu sporo szczęścia, ponieważ gospodarze nie trafiali rzutów z wolnych pozycji, zwłaszcza zza łuku. Goście mieli natomiast problemy w ataku – brakowało im płynności w rozegraniu i kreowaniu dobrych sytuacji rzutowych. Dodatkowo popełniali proste błędy w obronie i często nie wracali do defensywy, co pozwalało Niemcom zdobywać łatwe punkty z kontrataków. Po trzech minutach drugiej kwarty trener Krzysztof Szablowski poprosił o czas. Po tej przerwie Dziki zaczęły grać lepiej – dwukrotnie trafił Fulkerson, co zmusiło trenera gospodarzy do wzięcia timeoutu. Jednak po tej przerwie gra ponownie znalazła się pod kontrolą Bambergu. Warszawianie stracili kolejne pięć punktów i popełnili już dziesiątą stratę w niespełna 15 minut gry. Ich gra nie zachwycała, podczas gdy podopieczni Gavela dążyli do odrobienia strat z pierwszego meczu. Serię 8:0 na korzyść gospodarzy przerwał Radicević, jednak przewaga niemieckiej drużyny wynosiła już 13 punktów na 100 sekund przed końcem pierwszej połowy. Dziki zakończyły kwartę stratą, a wynik na przerwę brzmiał 47:31. W pierwszej połowie warszawski zespół popełnił aż 13 strat. W oczy rzucał się także brak powrotu do obrony i słaba organizacja gry w ataku – jeśli Dziki chcą myśleć o awansie, muszą to zdecydowanie poprawić po przerwie.

Andrzej Romański / plk.pl

2 POŁOWADziki po przerwie nie wybiegły nawet na rozgrzewkę, pozostając w szatni aż do ostatnich sekund. Pierwsze punkty w drugiej połowie zdobył Andre Wesson, agresywnie wchodząc pod kosz i kompletując akcję 2+1. Gospodarze trafiali kolejne trójki, niemal wyrównując stan dwumeczu, podczas gdy Warszawianie nie potrafili znaleźć sposobu ani na skuteczny atak, ani na poprawę gry w obronie. Goście grali długie akcje, które im nie służyły, a ich największym problemem wciąż była fatalna defensywa. Choć przestali popełniać straty, nie byli w stanie wrócić do meczu, a Bamberg wyszedł nawet na 25-punktowe prowadzenie po niespełna 28 minutach gry.Trener Krzysztof Szablowski próbował różnych ustawień, co przyniosło pozytywne efekty – Dziki zdołały odrobić część strat i wyrównać stan dwumeczu, choć ich sytuacja wciąż nie wyglądała najlepiej. W ostatniej minucie goście zdecydowali się na obronę strefową, która okazała się skuteczniejsza niż dotychczasowa defensywa. Zawodnicy Dzików byli sfrustrowani wydarzeniami na boisku, podczas gdy gracze niemieckiej drużyny trafiali większość rzutów. Gościom najlepiej wychodziła gra pod koszem, jednak Bamberg odpowiadał tym samym, a nawet zdobywał punkty w łatwiejszy sposób, ponieważ Warszawianie nie bronili dostępu do strefy podkoszowej, pozwalając rywalom na swobodne wejścia.Na 72 sekundy przed końcem kwarty Fulkerson zdobył kluczowe punkty z faulem, lecz nie wykorzystał rzutu wolnego, który mógł okazać się decydujący. Segu nie trafił spod kosza, a zbiórkę zanotowała drużyna z Warszawy. Challenge trenerski zakończył się pozytywną decyzją dla przyjezdnych – z ostatnich 21 sekund meczu aż 13 mieli do dyspozycji Polacy. Gospodarze mocno naciskali w obronie, niemal wymuszając stratę, ale ostatecznie faulowany został Comithier. Z dwóch rzutów wolnych trafił tylko jeden, co dało Dzikom dwupunktowe prowadzenie w dwumeczu. Trener niemieckiej drużyny, po wziętym czasie, zdecydował, że jego zespół rozpocznie akcję z połowy. Z pozostałych 17 sekund mieli do rozegrania 14. Ostatnia akcja gospodarzy była fatalnym przykładem obrony Dzików – błędy w ustawieniu pozwoliły Krimmerowi na łatwe wejście pod kosz i wyrównanie stanu rywalizacji.Dziki miały jeszcze ponad 3 sekundy na rozegranie akcji. Początkowo mieli problemy z wybiciem piłki, ale ostatecznie udało im się to, a Comithier mógł stać się bohaterem, trafiając za dwa. Mimo to Bambergowi pozostało jeszcze 0,8 sekundy na odpowiedź, lecz nie zdołali już zdobyć punktów. Tym samym Dziki awansowały do turnieju FINAL FOUR rozgrywek ENBL!

2 POŁOWA

Dziki po przerwie nie wybiegły nawet na rozgrzewkę, pozostając w szatni aż do ostatnich sekund. Pierwsze punkty w drugiej połowie zdobył Andre Wesson, agresywnie wchodząc pod kosz i kompletując akcję 2+1. Gospodarze trafiali kolejne trójki, niemal wyrównując stan dwumeczu, podczas gdy Warszawianie nie potrafili znaleźć sposobu ani na skuteczny atak, ani na poprawę gry w obronie. Goście grali długie akcje, które im nie służyły, a ich największym problemem wciąż była fatalna defensywa. Choć przestali popełniać straty, nie byli w stanie wrócić do meczu, a Bamberg wyszedł nawet na 25-punktowe prowadzenie po niespełna 28 minutach gry.

Trener Krzysztof Szablowski próbował różnych ustawień, co przyniosło pozytywne efekty – Dziki zdołały odrobić część strat i wyrównać stan dwumeczu, choć ich sytuacja wciąż nie wyglądała najlepiej. W ostatniej minucie goście zdecydowali się na obronę strefową, która okazała się skuteczniejsza niż dotychczasowa defensywa. Zawodnicy Dzików byli sfrustrowani wydarzeniami na boisku, podczas gdy gracze niemieckiej drużyny trafiali większość rzutów. Gościom najlepiej wychodziła gra pod koszem, jednak Bamberg odpowiadał tym samym, a nawet zdobywał punkty w łatwiejszy sposób, ponieważ Warszawianie nie bronili dostępu do strefy podkoszowej, pozwalając rywalom na swobodne wejścia.

Na 72 sekundy przed końcem kwarty Fulkerson zdobył kluczowe punkty z faulem, lecz nie wykorzystał rzutu wolnego, który mógł okazać się decydujący. Segu nie trafił spod kosza, a zbiórkę zanotowała drużyna z Warszawy. Challenge trenerski zakończył się pozytywną decyzją dla przyjezdnych – z ostatnich 21 sekund meczu aż 13 mieli do dyspozycji Polacy. Gospodarze mocno naciskali w obronie, niemal wymuszając stratę, ale ostatecznie faulowany został Comithier. Z dwóch rzutów wolnych trafił tylko jeden, co dało Dzikom dwupunktowe prowadzenie w dwumeczu. Trener niemieckiej drużyny, po wziętym czasie, zdecydował, że jego zespół rozpocznie akcję z połowy. Z pozostałych 17 sekund mieli do rozegrania 14. Ostatnia akcja gospodarzy była fatalnym przykładem obrony Dzików – błędy w ustawieniu pozwoliły Krimmerowi na łatwe wejście pod kosz i wyrównanie stanu rywalizacji.

Dziki miały jeszcze ponad 3 sekundy na rozegranie akcji. Początkowo mieli problemy z wybiciem piłki, ale ostatecznie udało im się to, a Comithier mógł stać się bohaterem, trafiając za dwa. Mimo to Bambergowi pozostało jeszcze 0,8 sekundy na odpowiedź, lecz nie zdołali już zdobyć punktów. Tym samym Dziki awansowały do turnieju FINAL FOUR rozgrywek ENBL!

Andrzej Romański / plk.pl
Zobacz najnowsze artykuły