RZUTZA3.PL NBA OMOWIENIE-DRUZYN-FINAL-FOUR-MARCH-MADNESS-2025
Omówienie drużyn Final Four March Madness 2025
31/03/2025 21:20
Dzisiejszej nocy dokończyliśmy kompletowanie finałowej czwórki, między której drużynami rozstrzygnie się to, która drużyna akademicka zostanie krajowym mistrzem Stanów Zjednoczonych! W legendarnej hali Alamodome w San Antonio przyjdzie nam zobaczyć cztery ekipy które zwyciężyły swoje konferencje w March Madness - Duke Blue Devils, Auburn Tigers, Houston Cougars i Florida Gators. Turniej finałowy rozgrywać się będzie na zasadzie dwóch meczów półfinałowych oraz finału. Czas zatem na omówienie najlepszej akademickiej czwórki 2025 roku.
Dzisiejszej nocy dokończyliśmy kompletowanie finałowej czwórki, między której drużynami rozstrzygnie się to, która drużyna akademicka zostanie krajowym mistrzem Stanów Zjednoczonych! W legendarnej hali Alamodome w San Antonio przyjdzie nam zobaczyć cztery ekipy które zwyciężyły swoje konferencje w March Madness - Duke Blue Devils, Auburn Tigers, Houston Cougars i Florida Gators. Turniej finałowy rozgrywać się będzie na zasadzie dwóch meczów półfinałowych oraz finału. Czas zatem na omówienie najlepszej akademickiej czwórki 2025 roku.
Duke Blue Devils
Duke Blue Devils

Blue Devils to drużyna zarządzana od 45(!!) lat przez jednego z najbardziej znanych trenerów na świecie - Mike'a Krzyzewskiego. Jest to drużyna faworyzowana do zwycięstwa całego turnieju z głównie jednego powodu - posiadania w drużynie Coopera Flagga, niekwestionowanej jedynki najbliższego draftu. Nie jest to jednak faworyzacja na wyrost, bowiem Flagg udowadnia, że jest zawodnikiem który swojej drużynie da tego, czego będzie potrzebowała najbardziej, a także stanie się jej mentalnym liderem. Flagg w tym March Madness zdobywa średnio 19,5 punktu na grę, dokładając 7,8 zbiórki, 5 asyst a także 1,8 bloku. Wszystko to na świetnej skuteczności 43% zza łuku, oraz nieco mniej świetnej jednak oczekiwanej (jak na high volume scorera) skuteczności ogólnej 45%. Flagg jest po prostu genialnym graczem, i widać to w każdym calu jego gry. Niemniej jednak, nie tylko Flagg jest powodem dla którego Blue Devils są tak dobrzy, bowiem nie wydaje się, że cokolwiek jest w stanie ich zatrzymać nawet gdy Flagga nie ma na parkiecie. To zasługa świetnych graczy takich jak Tyrese Proctor (64% za 3, 4 trójki na mecz!!!), Kon Knueppel czy Khaman Maluach, a także wcześniej wspomnianego genialnego trenera, który wie jak układać takich zawodników. Blue Devils grają zabójczo - są świetni w obronie oraz produktywni w ataku. Mają narzędzia w każdym miejscu, i nie wydaje się żeby ktokolwiek na poziomie koszykówki akademickiej był w stanie odkryć i zaatakować ich słabości. Są wysocy, szybcy, atletyczni, trafiają za 3, nie gubią się na zmianach krycia - wydają się całkowicie dominować każdą drużynę jaką spotkają.
Blue Devils to drużyna zarządzana od 45(!!) lat przez jednego z najbardziej znanych trenerów na świecie - Mike'a Krzyzewskiego. Jest to drużyna faworyzowana do zwycięstwa całego turnieju z głównie jednego powodu - posiadania w drużynie Coopera Flagga, niekwestionowanej jedynki najbliższego draftu. Nie jest to jednak faworyzacja na wyrost, bowiem Flagg udowadnia, że jest zawodnikiem który swojej drużynie da tego, czego będzie potrzebowała najbardziej, a także stanie się jej mentalnym liderem. Flagg w tym March Madness zdobywa średnio 19,5 punktu na grę, dokładając 7,8 zbiórki, 5 asyst a także 1,8 bloku. Wszystko to na świetnej skuteczności 43% zza łuku, oraz nieco mniej świetnej jednak oczekiwanej (jak na high volume scorera) skuteczności ogólnej 45%. Flagg jest po prostu genialnym graczem, i widać to w każdym calu jego gry. Niemniej jednak, nie tylko Flagg jest powodem dla którego Blue Devils są tak dobrzy, bowiem nie wydaje się, że cokolwiek jest w stanie ich zatrzymać nawet gdy Flagga nie ma na parkiecie. To zasługa świetnych graczy takich jak Tyrese Proctor (64% za 3, 4 trójki na mecz!!!), Kon Knueppel czy Khaman Maluach, a także wcześniej wspomnianego genialnego trenera, który wie jak układać takich zawodników. Blue Devils grają zabójczo - są świetni w obronie oraz produktywni w ataku. Mają narzędzia w każdym miejscu, i nie wydaje się żeby ktokolwiek na poziomie koszykówki akademickiej był w stanie odkryć i zaatakować ich słabości. Są wysocy, szybcy, atletyczni, trafiają za 3, nie gubią się na zmianach krycia - wydają się całkowicie dominować każdą drużynę jaką spotkają.
Auburn Tigers
Auburn Tigers

Tigers to drużyna która w tym sezonie zachwyca, i jest przykładem tej różnorodności, za którą NCAA się chwali. Jesteśmy przyzwyczajeni do współczesnej koszykówki, w której to gra się szeroko aby kreować przestrzeń i grozić rzutami za trzy punkty. Tigers grają nieco inaczej. Główne skrzypce w drużynie z Auburn University gra skrzydłowy, który mówiąc delikatnie nie lubi rzucać trójek. Johni Broome, bo o nim mowa to zawodnik który często dostaje piłkę już na początku akcji w ofensywie. Ustawia on się bowiem w okolicy low postu, skąd przez cały sezon rzuca na naprawdę dobrej ogólnej skuteczności 51,2%. Jest też znakomitym obrońcą, m.in. dzięki jego fizyczności w obronie, która pozwala mu na 2,1 bloku na mecz. Otoczony jest on przede wszystkim świetnymi shooterami. Aż 5 zawodników grających więcej niż 10 minut na mecz w Tigers trafia trójki na celności wyższej niż średnia NBA. A tacy wirtuozi trójki jak Tahaad Pettiford czy Denver Jones robią to w okolicach 40% skuteczności nieomal co mecz. Duża zasługa w tym rzecz jasne "grawitacji" jaką ma Broome na lowpoście, ale zawodnikom tym skuteczności nie można odmówić. Co jednak rzuca się w oczy - to brak klasycznego rozgrywającego. Nikt w Tigers nie rozdaje nawet 3 asyst na mecz. Jeśli Auburn Tigers dostaną się do wielkiego finału NCAA, a Mike Krzyzewski odnajdzie sposób na odcinanie Broome'a od gry pod koszem, to Tigers mogą mieć spore kłopoty.
Tigers to drużyna która w tym sezonie zachwyca, i jest przykładem tej różnorodności, za którą NCAA się chwali. Jesteśmy przyzwyczajeni do współczesnej koszykówki, w której to gra się szeroko aby kreować przestrzeń i grozić rzutami za trzy punkty. Tigers grają nieco inaczej. Główne skrzypce w drużynie z Auburn University gra skrzydłowy, który mówiąc delikatnie nie lubi rzucać trójek. Johni Broome, bo o nim mowa to zawodnik który często dostaje piłkę już na początku akcji w ofensywie. Ustawia on się bowiem w okolicy low postu, skąd przez cały sezon rzuca na naprawdę dobrej ogólnej skuteczności 51,2%. Jest też znakomitym obrońcą, m.in. dzięki jego fizyczności w obronie, która pozwala mu na 2,1 bloku na mecz. Otoczony jest on przede wszystkim świetnymi shooterami. Aż 5 zawodników grających więcej niż 10 minut na mecz w Tigers trafia trójki na celności wyższej niż średnia NBA. A tacy wirtuozi trójki jak Tahaad Pettiford czy Denver Jones robią to w okolicach 40% skuteczności nieomal co mecz. Duża zasługa w tym rzecz jasne "grawitacji" jaką ma Broome na lowpoście, ale zawodnikom tym skuteczności nie można odmówić. Co jednak rzuca się w oczy - to brak klasycznego rozgrywającego. Nikt w Tigers nie rozdaje nawet 3 asyst na mecz. Jeśli Auburn Tigers dostaną się do wielkiego finału NCAA, a Mike Krzyzewski odnajdzie sposób na odcinanie Broome'a od gry pod koszem, to Tigers mogą mieć spore kłopoty.
Houston Cougars
Houston Cougars

Cougars to ekipa diametralnie różniąca się od opisywanych wcześniej Tigers. W ekipie z Teksasu to przede wszystkim gracze obwodowi grają pierwsze skrzypce. Niemniej jednak wśród tych obwodowych również brakuje jednego, klasycznego rozgrywającego. Nie przeszkadza im to jednak w sprytnym, umiejętnym dzieleniu się piłką w bardzo szybkiej grze na obwodzie. Zawodnicy tacy jak Milos Uzan, L.J. Cryer czy Emanuel Sharp rzucają średnio 42,6% zza łuku, co jest oszałamiającym wynikiem jak na cały, długi sezon akademicki. Jak to robią? Nieco bardziej prymitywnie, a gra ta momentami przypomina nie Houston Cougars, a Houston Rockets za czasów MVP sezonu Jamesa Hardena, z tym, że w Cougars kilka osób gra izolację, nie tylko jedna. Oglądając mecze Cougars izolację można dostrzec praktycznie na każdym kroku, w każdej ofensywnej akcji. Ci gracze są po prostu tak dobrzy, że wystarczy zostawić ich z przeciwnikami w grze 1v1. Podwojenia również średnio na nich działają, bowiem inteligentnie ustawiają się tak, aby każde podwojenie natychmiastowo kończyło się otwartym rzutem dla jednego z graczy. Cougars mają także całkiem ciekawą rotację graczy wysokich, niemniej jednak nie ma tu jednego wyróżniającego się nazwiska. Gracze ci się bardzo dobrze dopełniają, mając bardzo podobny wkład w średnie statystyki drużyny.
Cougars to ekipa diametralnie różniąca się od opisywanych wcześniej Tigers. W ekipie z Teksasu to przede wszystkim gracze obwodowi grają pierwsze skrzypce. Niemniej jednak wśród tych obwodowych również brakuje jednego, klasycznego rozgrywającego. Nie przeszkadza im to jednak w sprytnym, umiejętnym dzieleniu się piłką w bardzo szybkiej grze na obwodzie. Zawodnicy tacy jak Milos Uzan, L.J. Cryer czy Emanuel Sharp rzucają średnio 42,6% zza łuku, co jest oszałamiającym wynikiem jak na cały, długi sezon akademicki. Jak to robią? Nieco bardziej prymitywnie, a gra ta momentami przypomina nie Houston Cougars, a Houston Rockets za czasów MVP sezonu Jamesa Hardena, z tym, że w Cougars kilka osób gra izolację, nie tylko jedna. Oglądając mecze Cougars izolację można dostrzec praktycznie na każdym kroku, w każdej ofensywnej akcji. Ci gracze są po prostu tak dobrzy, że wystarczy zostawić ich z przeciwnikami w grze 1v1. Podwojenia również średnio na nich działają, bowiem inteligentnie ustawiają się tak, aby każde podwojenie natychmiastowo kończyło się otwartym rzutem dla jednego z graczy. Cougars mają także całkiem ciekawą rotację graczy wysokich, niemniej jednak nie ma tu jednego wyróżniającego się nazwiska. Gracze ci się bardzo dobrze dopełniają, mając bardzo podobny wkład w średnie statystyki drużyny.
Florida Gators
Florida Gators

Gators to drużyna... niesamowita. I choć może to niewiele mówić, to mentalność tych chłopaków jest po prostu imponująca. W trakcie ostatniego meczu Elite Eight, przegrywali aż 10-cioma punktami na 2 i pół minuty do końca meczu. I wtedy odpalił się w nich "demon". Demon w postaci liderów, którzy postanowili zagrać va banque i wziąć sprawy w swoje ręce. Warto na wstępie zaznaczyć, że żaden z graczy Gators nie jest przesadnie wybitnym rzucającym (ewentualnie Walter Clayton Jr), choć lwia część tego składu mogłaby dostać piłkę na wolnej pozycji i bez problemu trafić nią do kosza. Ciężko wyznaczyć jedną rzecz, którą Gators robią lepiej niż reszta, lub lepiej od pozostałych rzeczy które robią. Aligatory są po prostu uniwersalnie dobre we wszystkim. Żeby jednak nie spłycać tej gry do "robienia tego co potrzeba, gdy tego potrzeba" warto przede wszystkim skupić się na ich wykańczaniu akcji w ofensywie. Aligatory do swoich okazji rzutowych dochodzą w zasadzie w dwa sposoby. Po pierwsze - po błędach przeciwnika na rotacjach często zdarza się, że któryś z zawodników Gators jest na wolnej pozycji przez stanowczo za długo, co kończy się w wiadomy sposób. Po drugie - Gators do swoich rzutów dochodzą przede wszystkim za pomocą szybkości. Ciężko tu mówić o świetnym space'ingu, Gators są po prostu szybcy. Ich rzuty jeśli nie są podejmowane z pozycji wolnych, najczęściej są naprawdę ciężkie. Są to bowiem rzuty z tzw. "pull-upa" czy z niestabilnych, krytych pozycji. Rzuty te jednak wpadają, A to za sprawą mniej umiejętności rzutowych, co genu "clutch", którym te drużynę można opisywać szczególnie po tym, czego dokonali w Elite Eight przeciwko Texas Tech pod koniec drugiej połowy.
Gators to drużyna... niesamowita. I choć może to niewiele mówić, to mentalność tych chłopaków jest po prostu imponująca. W trakcie ostatniego meczu Elite Eight, przegrywali aż 10-cioma punktami na 2 i pół minuty do końca meczu. I wtedy odpalił się w nich "demon". Demon w postaci liderów, którzy postanowili zagrać va banque i wziąć sprawy w swoje ręce. Warto na wstępie zaznaczyć, że żaden z graczy Gators nie jest przesadnie wybitnym rzucającym (ewentualnie Walter Clayton Jr), choć lwia część tego składu mogłaby dostać piłkę na wolnej pozycji i bez problemu trafić nią do kosza. Ciężko wyznaczyć jedną rzecz, którą Gators robią lepiej niż reszta, lub lepiej od pozostałych rzeczy które robią. Aligatory są po prostu uniwersalnie dobre we wszystkim. Żeby jednak nie spłycać tej gry do "robienia tego co potrzeba, gdy tego potrzeba" warto przede wszystkim skupić się na ich wykańczaniu akcji w ofensywie. Aligatory do swoich okazji rzutowych dochodzą w zasadzie w dwa sposoby. Po pierwsze - po błędach przeciwnika na rotacjach często zdarza się, że któryś z zawodników Gators jest na wolnej pozycji przez stanowczo za długo, co kończy się w wiadomy sposób. Po drugie - Gators do swoich rzutów dochodzą przede wszystkim za pomocą szybkości. Ciężko tu mówić o świetnym space'ingu, Gators są po prostu szybcy. Ich rzuty jeśli nie są podejmowane z pozycji wolnych, najczęściej są naprawdę ciężkie. Są to bowiem rzuty z tzw. "pull-upa" czy z niestabilnych, krytych pozycji. Rzuty te jednak wpadają, A to za sprawą mniej umiejętności rzutowych, co genu "clutch", którym te drużynę można opisywać szczególnie po tym, czego dokonali w Elite Eight przeciwko Texas Tech pod koniec drugiej połowy.