RZUTZA3.PL NBA POROZMAWIAJMY-O-MILWAUKEE-BUCKS
Porozmawiajmy o Milwaukee Bucks
28/04/2025 21:30
Milwaukee Bucks po raz kolejny nie dowiozło. Po prostu. Kolejny sezon jeleni z Wisconsin zakończył się w pierwszej rundzie. Kolejny sezon, w którym wspomniane jelenie próbują powtórzyć rok 2021, i kolejny raz gdy to się nie udaje. Wymiana po Damiana Lillarda miała tchnąć nowe życie we wspomniany projekt, a najbardziej skorzystali na niej... Boston Celtics. Czas, aby powiedzieć to jednoznacznie - projekt Milwaukee Bucks trwał już naprawdę długo, ale przyszedł czas na jego kompletną restrukturyzację.
Milwaukee Bucks są... beznadziejni
Milwaukee Bucks są... beznadziejni
Bucks po raz kolejny przystąpili do sezonu z bardzo wątpliwym składem. Rotacja krótka, zadaniowcy przeciętni, a w samym sercu tego Damian Lillard oraz Giannis Antetokounmpo. Skład zdecydowanie za silny, aby nie wejść do playoffów, jak i zdecydowanie za słaby, aby walczyć z topowymi drużynami o mistrzostwo. I po raz kolejny skończyli dokładnie tak samo - bezproblemowo pokonani w pierwszej rundzie. I choć seria oficjalnie się jeszcze nie skończyła, to tylko jedna drużyna w historii wróciła z wyniku 3:1, i była to drużyna znacznie lepsza, znacznie silniejsza, oraz znacznie bardziej gotowa na walkę o cztery zwycięstwa w serii. I choć wydaje się już na samym starcie że ta ekipa powinna już bardziej stawiać na rozwój kolejnego projektu, złożonego z nowych, młodych graczy, to sytuacja nie była aż tak prosta. Giannis Antetokounmpo to gracz wyjątkowy - absolutna legenda Milwaukee Bucks, zdobywca jednego z dwóch historycznych mistrzostw tejże ekipy, lojalny do granic możliwości zawodnik, który bezproblemowo po dziś dzień jest w ścisłej topce najlepszych zawodników ligi. Sama jego obecność powinna gwarantować wejście do playoffów, bo Grek ten stanowi jednoosobową armię po obu stronach parkietu. Gdy dołożymy do tego cegiełkę w postaci jednego z najlepszych rzucających wszechczasów - Damiana Lillarda, wydaje się że mamy solidne podłoże pod wygrywanie. Bo w gruncie rzeczy tak jest, tylko że nie w playoffach. To tam przychodzi największa weryfikacja silnych i słabych stron całej ekipy, a tu zdecydowanie zawodziło to, co zawodzić miało - rotacja i gracze zadaniowi. Szanujmy się - Kyle Kuzma nie może być trzecią opcją ofensywną drużyny walczącej o mistrzostwo, i niech takie podsumowanie całej tej marnej rotacji wystarczy, bowiem nie ma tu za wiele do omawiania. Zdarzały się fajne momenty, takie jak zwycięstwo w NBA Cup, rozwój młodego AJ Greena czy wykorzystywanie takich graczy jak Gary Trent Jr do zdobywania łatwych trójek gdy cała obrona skupiona jest na Giannisie, ale finalna weryfikacja mówi jasno. Ta drużyna nie jest gotowa do walki o mistrzostwo.
Bucks po raz kolejny przystąpili do sezonu z bardzo wątpliwym składem. Rotacja krótka, zadaniowcy przeciętni, a w samym sercu tego Damian Lillard oraz Giannis Antetokounmpo. Skład zdecydowanie za silny, aby nie wejść do playoffów, jak i zdecydowanie za słaby, aby walczyć z topowymi drużynami o mistrzostwo. I po raz kolejny skończyli dokładnie tak samo - bezproblemowo pokonani w pierwszej rundzie. I choć seria oficjalnie się jeszcze nie skończyła, to tylko jedna drużyna w historii wróciła z wyniku 3:1, i była to drużyna znacznie lepsza, znacznie silniejsza, oraz znacznie bardziej gotowa na walkę o cztery zwycięstwa w serii. I choć wydaje się już na samym starcie że ta ekipa powinna już bardziej stawiać na rozwój kolejnego projektu, złożonego z nowych, młodych graczy, to sytuacja nie była aż tak prosta. Giannis Antetokounmpo to gracz wyjątkowy - absolutna legenda Milwaukee Bucks, zdobywca jednego z dwóch historycznych mistrzostw tejże ekipy, lojalny do granic możliwości zawodnik, który bezproblemowo po dziś dzień jest w ścisłej topce najlepszych zawodników ligi. Sama jego obecność powinna gwarantować wejście do playoffów, bo Grek ten stanowi jednoosobową armię po obu stronach parkietu. Gdy dołożymy do tego cegiełkę w postaci jednego z najlepszych rzucających wszechczasów - Damiana Lillarda, wydaje się że mamy solidne podłoże pod wygrywanie. Bo w gruncie rzeczy tak jest, tylko że nie w playoffach. To tam przychodzi największa weryfikacja silnych i słabych stron całej ekipy, a tu zdecydowanie zawodziło to, co zawodzić miało - rotacja i gracze zadaniowi. Szanujmy się - Kyle Kuzma nie może być trzecią opcją ofensywną drużyny walczącej o mistrzostwo, i niech takie podsumowanie całej tej marnej rotacji wystarczy, bowiem nie ma tu za wiele do omawiania. Zdarzały się fajne momenty, takie jak zwycięstwo w NBA Cup, rozwój młodego AJ Greena czy wykorzystywanie takich graczy jak Gary Trent Jr do zdobywania łatwych trójek gdy cała obrona skupiona jest na Giannisie, ale finalna weryfikacja mówi jasno. Ta drużyna nie jest gotowa do walki o mistrzostwo.

Przełomowy moment
Przełomowy moment
Trzeba sobie to jasno powiedzieć - nadszedł przełomowy moment dla przyszłości tej organizacji, jak i przyszłości greckiego skrzydłowego. W ramach czwartego meczu przeciwko Indiana Pacers Damian Lillard (który powrócił na mecz nr 2 po zakrzepie krwi) doznał najgorszej kontuzji o jakiej niestety w koszykówce się często mówi. Lillard zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie, co przy jego wieku, dość wątpliwej formie i stylu gry zmusza nas do postawienia naprawdę złej tezy. Damian Lillard może do koszykówki już nie wrócić, a jeśli wróci, to nie będzie już graczem takiego kalibru. Dla Milwaukee Bucks jest to najgłośniejszy sygnał do tego, aby rozpocząć nowy projekt. O "legacy" Damiana Lillarda opowiem w osobnym artykule, albowiem nie wypada ani kończyć mu kariery, ani opowiadać o niej w ramach podtematu w artykule o czymś zupełnie innym. Trzeba poruszyć natomiast inny, dużo ważniejszy temat.
Trzeba sobie to jasno powiedzieć - nadszedł przełomowy moment dla przyszłości tej organizacji, jak i przyszłości greckiego skrzydłowego. W ramach czwartego meczu przeciwko Indiana Pacers Damian Lillard (który powrócił na mecz nr 2 po zakrzepie krwi) doznał najgorszej kontuzji o jakiej niestety w koszykówce się często mówi. Lillard zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie, co przy jego wieku, dość wątpliwej formie i stylu gry zmusza nas do postawienia naprawdę złej tezy. Damian Lillard może do koszykówki już nie wrócić, a jeśli wróci, to nie będzie już graczem takiego kalibru. Dla Milwaukee Bucks jest to najgłośniejszy sygnał do tego, aby rozpocząć nowy projekt. O "legacy" Damiana Lillarda opowiem w osobnym artykule, albowiem nie wypada ani kończyć mu kariery, ani opowiadać o niej w ramach podtematu w artykule o czymś zupełnie innym. Trzeba poruszyć natomiast inny, dużo ważniejszy temat.

Giannis Antetokounmpo
Giannis Antetokounmpo
Grek jest bogiem dla mieszkańców Milwaukee. To on wyprowadził ich z tak długiej nędzy, to on dał im pierwsze we współczesnej historii mistrzostwo, i to w nie byle jakim stylu. Giannis ewidentnie pokazuje, że jest na siłach do walki o następne mistrzostwo, jednak zasoby którymi dysponują Bucks nie są w stanie już mu tego umożliwić. Brak Lillarda, obecność Kuzmy, Doc Rivers jako trener i brak picków - nie da się być w gorszej sytuacji. Coraz częściej podnosi się dyskusję o tym, że w honorowym stylu Giannis i Bucks powinni zakończyć tą długą, owocną współpracę, co przyda sie obu stronom. Dla Giannisa - nowe otoczenie, nowi gracze wokół, większe szanse na zdobycie pierścienia przed końcem kariery. Dla Bucks - szansa na wyciągnięcie młodych, utalentowanych zawodników czy to w formie bezpośredniej wymiany, czy to w formie wyborów w drafcie. Aby dojść do momentu tych rozważań trzeba sobie jasno powiedzieć - ten projekt już nie ma sensu. Apogeum siły Milwaukee Bucks za czasów Giannisa Antetokounmpo już było, i nigdy więcej nie wróci, a ci powinni zacząć nowy projekt, aby ratować swoją franczyzę. Oczywiście - nie jest to taka łatwa sprawa dla obydwu stron. Obie są sobie oddane, Giannis otrzyma własny pomnik w Milwaukee, i do końca będzie kojarzony z Milwaukee Bucks, a fani mogą tego rozstania nie przyjąć za dobrze, co pokazuje chociażby to jak fani Dallas przyjęli wiadomość o wymianie Luki Doncicia, choć była to zupełnie inna sytuacja, a potencjalna wymiana Giannisa byłaby dużo bardziej zrozumiała dla fanów Bucks. Dwayne Wade też nie grał całej kariery w Heat, Michael Jordan po Bulls odszedł do Wizards, LeBron James po Cavaliers skończy karierę w Lakers, a Damian Lillard na koniec kariery odszedł do Bucks. I to o ironio ta ostatnia wymiana najbardziej pasuje do tej, którą mogłaby być wymiana Giannisa. Lillard jako arcylojalny gracz wobec Portland na koniec kariery odszedł, dając im zasoby na przyszły rozwój, samemu dając sobie jeszcze jedną szansę na walkę o pierścień, tym razem w innej ekipie. Czy do tej wymiany dojdzie? Dla dobra obu stron - powinno. Giannis również dawał już nieraz znaki, że jest w stanie myśleć o zmianie ekipy, jeśli faktycznie w Bucks skończy się możliwość wygrywania. W nadchodzące lato zachęcam do śledzenia ruchów w Milwaukee, bo być może wymiana po Luke Doncicia będzie miała poważnego konkurenta w walce o najgłośniejszą wymianę roku.
Grek jest bogiem dla mieszkańców Milwaukee. To on wyprowadził ich z tak długiej nędzy, to on dał im pierwsze we współczesnej historii mistrzostwo, i to w nie byle jakim stylu. Giannis ewidentnie pokazuje, że jest na siłach do walki o następne mistrzostwo, jednak zasoby którymi dysponują Bucks nie są w stanie już mu tego umożliwić. Brak Lillarda, obecność Kuzmy, Doc Rivers jako trener i brak picków - nie da się być w gorszej sytuacji. Coraz częściej podnosi się dyskusję o tym, że w honorowym stylu Giannis i Bucks powinni zakończyć tą długą, owocną współpracę, co przyda sie obu stronom. Dla Giannisa - nowe otoczenie, nowi gracze wokół, większe szanse na zdobycie pierścienia przed końcem kariery. Dla Bucks - szansa na wyciągnięcie młodych, utalentowanych zawodników czy to w formie bezpośredniej wymiany, czy to w formie wyborów w drafcie. Aby dojść do momentu tych rozważań trzeba sobie jasno powiedzieć - ten projekt już nie ma sensu. Apogeum siły Milwaukee Bucks za czasów Giannisa Antetokounmpo już było, i nigdy więcej nie wróci, a ci powinni zacząć nowy projekt, aby ratować swoją franczyzę. Oczywiście - nie jest to taka łatwa sprawa dla obydwu stron. Obie są sobie oddane, Giannis otrzyma własny pomnik w Milwaukee, i do końca będzie kojarzony z Milwaukee Bucks, a fani mogą tego rozstania nie przyjąć za dobrze, co pokazuje chociażby to jak fani Dallas przyjęli wiadomość o wymianie Luki Doncicia, choć była to zupełnie inna sytuacja, a potencjalna wymiana Giannisa byłaby dużo bardziej zrozumiała dla fanów Bucks. Dwayne Wade też nie grał całej kariery w Heat, Michael Jordan po Bulls odszedł do Wizards, LeBron James po Cavaliers skończy karierę w Lakers, a Damian Lillard na koniec kariery odszedł do Bucks. I to o ironio ta ostatnia wymiana najbardziej pasuje do tej, którą mogłaby być wymiana Giannisa. Lillard jako arcylojalny gracz wobec Portland na koniec kariery odszedł, dając im zasoby na przyszły rozwój, samemu dając sobie jeszcze jedną szansę na walkę o pierścień, tym razem w innej ekipie. Czy do tej wymiany dojdzie? Dla dobra obu stron - powinno. Giannis również dawał już nieraz znaki, że jest w stanie myśleć o zmianie ekipy, jeśli faktycznie w Bucks skończy się możliwość wygrywania. W nadchodzące lato zachęcam do śledzenia ruchów w Milwaukee, bo być może wymiana po Luke Doncicia będzie miała poważnego konkurenta w walce o najgłośniejszą wymianę roku.