RZUTZA3.PL NBA TOM-THIBODEAU-ZWOLNIONY-Z-NEW-YORK-KNICKS

Tom Thibodeau zwolniony z New York Knicks!

4 dni temu
Kirby Lee-Imagn Images

Stało się! New York Knicks postanowili o zakończeniu współpracy z trenerem Tomem Thibodeau po pięciu latach od jej rozpoczęcia, a decyzja ta zapadła niedługo po porażce przeciwko Indiana Pacers w finałach konferencji wschodniej. I choć koniec tej współpracy w oczach wielu fanów Knicks był oczywistą konsekwencją rozwoju obecnej ekipy z Manhattanu, toteż dla innych był to ruch naprawdę zadziwiający. Dlaczego front office Knicks posunął się do takiego ruchu?

Stało się! New York Knicks postanowili o zakończeniu współpracy z trenerem Tomem Thibodeau po pięciu latach od jej rozpoczęcia, a decyzja ta zapadła niedługo po porażce przeciwko Indiana Pacers w finałach konferencji wschodniej. I choć koniec tej współpracy w oczach wielu fanów Knicks był oczywistą konsekwencją rozwoju obecnej ekipy z Manhattanu, toteż dla innych był to ruch naprawdę zadziwiający. Dlaczego front office Knicks posunął się do takiego ruchu?

Stan ekipy z Nowego Jorku

Stan ekipy z Nowego Jorku

Obecna ekipa New York Knicks to przede wszystkim ofensywne asy, wirtuozi którym nie powinno brakować ani rozwiązań ofensywnych na parkiecie, ani tym bardziej zauważalności cech którymi ekipa z takimi nazwiskami powinna się wyróżniać. Chodzi tu między innymi o dobry spacing, lepsze wykorzystywanie poszczególnych graczy, grę bez piłki, a także wyrobienie sobie własnego stylu ofensywnego. Knicks to w końcu m.in. Jalen Brunson, Karl-Anthony Towns, OG Anunoby, Josh Hart i Mikal Bridges. Do czego zatem dążę? Spójrzmy na wszystkie inne topowe drużyny wschoduBoston Celtics - Mazzullaball, "Live by the Three, Die by the Three" - zabójcza koncepcja ofensywna, w którą nieziemsko wpasowują się przecież obecni zawodnicy Celtics. To w myśl tej zasady wygrali rok temu mistrzostwo, bowiem nieziemsko skuteczna koncepcja została przypisana ekipie, która jest ją w stanie niesamowicie dobrze egzekwować. Świetny, dobrze dopasowany styl do drużyny = sukcesy.Cleveland Cavaliers - Świetny spacing, ogromna ilość nieszablonowych zagrań, wykorzystywanie swoich "dwóch wież" do zdobywania nieziemskich ilości zbiórek i zawłaszczania sobie przestrzeni przy obręczy, a do tego dwóch zabójczych rozgrywających zdolnych każdą chwilę nieuwagi zamienić na szybką trójkę lub niewiarygodnie szybki slash - Donovan Mitchell przecież się w tym specjalizuje.Indiana Pacers - Ponownie niesamowicie dobra koncepcja "Pace and Space" dobrana pod kolektyw który akurat jest w stanie tę ofensywę grać bez większych problemów, obalając tytanów w playoffach i zmuszając nawet najlepsze ekipy do grania w koszykówkę Pacers. Zasłanianie swoich niedoskonałości defensywnych ofensywą, w której każdy daje z siebie 101% i doskonale zdaje sobie sprawę z mnogości zagrań które każdy zawodnik Pacers zna na pamięć, raz załatwiając sprawę świetnym pick and popem z którego trójkę zdobywa Myles Turner, albo eleganckim slashem po którym Tyrese Haliburton po podwojeniu odkopuje piłkę na obwód z którego Aaron Nesmith lub Andrew Nembhard rzuci sobie spokojną trójkę.Knicks? No, ciężko nowojorczyków uznać za przykład ekipy z wykreowanym stylem który jest w stanie powalać tytanów. Z całą sympatią do Knicks, ale wobec naprawdę głupkowatej gry Bostonu przy nieutrzymywaniu przewag i niedoświadczenia Pistons o wiele łatwiej było zakrywać te niedoskonałości ofensywne, które wyszły przy Pacers nieomal natychmiastowo. Styl grania izolacji na Jalena Brunsona i liczenia że albo trafi, albo znajdzie kogoś na otwartej pozycji było dominującą zagrywką Knicks w tych playoffach, i choć działało to znacznie lepiej niż w teorii powinno, to nie jest to strategia na której powinna opierać się drużyna walcząca o mistrzostwo, nie dlatego że jest to zwyczajnie nudnawe, ale po prostu nieefektywne na pewnym etapie. Brak wykorzystywania tak ważnych umiejętności unikalnych w drużynie to druga sprawa. Przypomnijmy, że w Knicks obecnie znajduje się najlepiej rzucający big man w historii ligi, który średnio próbował rzucać za 3... 5 razy na mecz. Tom Thibodeau zdecydowanie nie słynął ze swoich niesamowitych rozwiązań ofensywnych, co bardziej z ciekawych koncepcji po drugiej stronie parkietu, co dawało drużynie naprawdę sporą wartość szczególnie gdy ta była średniakiem, a jej główną gwiazdą był Julius Randle. Czas zrobić krok do przodu i rozwinąć skrzydła tam, gdzie ten skład ma największy potencjał - w grze ofensywnej. Dlatego też nowy trener Knicks powinien zdecydowanie skupić się na nowych rozwiązaniach w ofensywie, aby następnym razem móc stanąć do walki o mistrzostwo jako drużyna ze swoim stylem, swoją koszykówką i swoją ambicją. Trener Thibodeau zbudował w Knicks kulturę, przeprowadził ich przez jeden z najgorszych (jak nie najgorszy) okres w historii istnienia organizacji, ale to czas aby zrobić krok naprzód, i ucementować pozycję Knicks jako contendera. To właśnie tym podyktowana jest decyzja o rozstaniu z coachem Thibodeau.

Obecna ekipa New York Knicks to przede wszystkim ofensywne asy, wirtuozi którym nie powinno brakować ani rozwiązań ofensywnych na parkiecie, ani tym bardziej zauważalności cech którymi ekipa z takimi nazwiskami powinna się wyróżniać. Chodzi tu między innymi o dobry spacing, lepsze wykorzystywanie poszczególnych graczy, grę bez piłki, a także wyrobienie sobie własnego stylu ofensywnego. Knicks to w końcu m.in. Jalen Brunson, Karl-Anthony Towns, OG Anunoby, Josh Hart i Mikal Bridges. Do czego zatem dążę? Spójrzmy na wszystkie inne topowe drużyny wschodu

Boston Celtics - Mazzullaball, "Live by the Three, Die by the Three" - zabójcza koncepcja ofensywna, w którą nieziemsko wpasowują się przecież obecni zawodnicy Celtics. To w myśl tej zasady wygrali rok temu mistrzostwo, bowiem nieziemsko skuteczna koncepcja została przypisana ekipie, która jest ją w stanie niesamowicie dobrze egzekwować. Świetny, dobrze dopasowany styl do drużyny = sukcesy.

Cleveland Cavaliers - Świetny spacing, ogromna ilość nieszablonowych zagrań, wykorzystywanie swoich "dwóch wież" do zdobywania nieziemskich ilości zbiórek i zawłaszczania sobie przestrzeni przy obręczy, a do tego dwóch zabójczych rozgrywających zdolnych każdą chwilę nieuwagi zamienić na szybką trójkę lub niewiarygodnie szybki slash - Donovan Mitchell przecież się w tym specjalizuje.

Indiana Pacers - Ponownie niesamowicie dobra koncepcja "Pace and Space" dobrana pod kolektyw który akurat jest w stanie tę ofensywę grać bez większych problemów, obalając tytanów w playoffach i zmuszając nawet najlepsze ekipy do grania w koszykówkę Pacers. Zasłanianie swoich niedoskonałości defensywnych ofensywą, w której każdy daje z siebie 101% i doskonale zdaje sobie sprawę z mnogości zagrań które każdy zawodnik Pacers zna na pamięć, raz załatwiając sprawę świetnym pick and popem z którego trójkę zdobywa Myles Turner, albo eleganckim slashem po którym Tyrese Haliburton po podwojeniu odkopuje piłkę na obwód z którego Aaron Nesmith lub Andrew Nembhard rzuci sobie spokojną trójkę.

Knicks? No, ciężko nowojorczyków uznać za przykład ekipy z wykreowanym stylem który jest w stanie powalać tytanów. Z całą sympatią do Knicks, ale wobec naprawdę głupkowatej gry Bostonu przy nieutrzymywaniu przewag i niedoświadczenia Pistons o wiele łatwiej było zakrywać te niedoskonałości ofensywne, które wyszły przy Pacers nieomal natychmiastowo. Styl grania izolacji na Jalena Brunsona i liczenia że albo trafi, albo znajdzie kogoś na otwartej pozycji było dominującą zagrywką Knicks w tych playoffach, i choć działało to znacznie lepiej niż w teorii powinno, to nie jest to strategia na której powinna opierać się drużyna walcząca o mistrzostwo, nie dlatego że jest to zwyczajnie nudnawe, ale po prostu nieefektywne na pewnym etapie. Brak wykorzystywania tak ważnych umiejętności unikalnych w drużynie to druga sprawa. Przypomnijmy, że w Knicks obecnie znajduje się najlepiej rzucający big man w historii ligi, który średnio próbował rzucać za 3... 5 razy na mecz. Tom Thibodeau zdecydowanie nie słynął ze swoich niesamowitych rozwiązań ofensywnych, co bardziej z ciekawych koncepcji po drugiej stronie parkietu, co dawało drużynie naprawdę sporą wartość szczególnie gdy ta była średniakiem, a jej główną gwiazdą był Julius Randle. Czas zrobić krok do przodu i rozwinąć skrzydła tam, gdzie ten skład ma największy potencjał - w grze ofensywnej. Dlatego też nowy trener Knicks powinien zdecydowanie skupić się na nowych rozwiązaniach w ofensywie, aby następnym razem móc stanąć do walki o mistrzostwo jako drużyna ze swoim stylem, swoją koszykówką i swoją ambicją. Trener Thibodeau zbudował w Knicks kulturę, przeprowadził ich przez jeden z najgorszych (jak nie najgorszy) okres w historii istnienia organizacji, ale to czas aby zrobić krok naprzód, i ucementować pozycję Knicks jako contendera. To właśnie tym podyktowana jest decyzja o rozstaniu z coachem Thibodeau.

Jess Rapfogel/Getty Images

Kto następny?

Kto następny?

Wiele osób myśli o zatrudnieniu Michaela Malone'a, byłego trenera Denver Nuggets. Z góry można tę opcję odrzucić, bowiem Malone to trener profilem bardzo przypominający Thibsa, może nieco bardziej szanujący zdrowie fizyczne swoich graczy (ale też nie dużo bardziej). Fani głównie patrzą na dwie kandydatury - Dan Hurley (na obecną chwilę szanse bliskie 0%), oraz ta najbardziej prawdopodobna - Johnnie Bryant. Bryant był przez 4 lata trenerem asystującym Tomowi Thibodeau, a w tym roku asystował Kenny'emu Atkinsonowi w Cleveland Cavaliers. Jeśli chodzi o rozwój ofensywny tej ekipy, lepsze wykorzystywanie umiejętności graczy Knicks i lepsze zarządzanie ich talentem wydaje się to strzał w dziesiątkę. Bryant pod tym względem to trener który wydaje się mieć znacznie lepsze zrozumienie kreowania ofensywy bez piłki - umiejętne stawianie zasłon graczom bez piłki, szybsze, lepsze rozwiązania w ataku a także egzekwowanie umiejętności unikalnych w stopniu pożądanym (KAT musi rzucać trójki!) to cechy którymi powinna się charakteryzować ofensywa pisana przez owego śmiałka. Fani patrzą na tę kandydaturę przede wszystkim jako wprowadzenie nowego, młodego i świeżego nazwiska na rynek headcoachów NBA, a że Bryant zna doskonale całe środowisko wokół ekipy z Madison Square Garden i widział na własne oczy jak ta ekipa się rozwija z drugiego planu, wydaje się być idealnym kandydatem do przejęcia sterów w Nowym Jorku.

Wiele osób myśli o zatrudnieniu Michaela Malone'a, byłego trenera Denver Nuggets. Z góry można tę opcję odrzucić, bowiem Malone to trener profilem bardzo przypominający Thibsa, może nieco bardziej szanujący zdrowie fizyczne swoich graczy (ale też nie dużo bardziej). Fani głównie patrzą na dwie kandydatury - Dan Hurley (na obecną chwilę szanse bliskie 0%), oraz ta najbardziej prawdopodobna - Johnnie Bryant. Bryant był przez 4 lata trenerem asystującym Tomowi Thibodeau, a w tym roku asystował Kenny'emu Atkinsonowi w Cleveland Cavaliers. Jeśli chodzi o rozwój ofensywny tej ekipy, lepsze wykorzystywanie umiejętności graczy Knicks i lepsze zarządzanie ich talentem wydaje się to strzał w dziesiątkę. Bryant pod tym względem to trener który wydaje się mieć znacznie lepsze zrozumienie kreowania ofensywy bez piłki - umiejętne stawianie zasłon graczom bez piłki, szybsze, lepsze rozwiązania w ataku a także egzekwowanie umiejętności unikalnych w stopniu pożądanym (KAT musi rzucać trójki!) to cechy którymi powinna się charakteryzować ofensywa pisana przez owego śmiałka. Fani patrzą na tę kandydaturę przede wszystkim jako wprowadzenie nowego, młodego i świeżego nazwiska na rynek headcoachów NBA, a że Bryant zna doskonale całe środowisko wokół ekipy z Madison Square Garden i widział na własne oczy jak ta ekipa się rozwija z drugiego planu, wydaje się być idealnym kandydatem do przejęcia sterów w Nowym Jorku.

Zobacz najnowsze artykuły