RZUTZA3.PL PLK COACH-KAMINSKI-PISZE-HISTORIE-START-LUBLIN-SENSACYJNIE-W-FINALE-ORLEN-BASKET-LIGI

Coach Kamiński pisze historię - Start Lublin sensacyjnie w finale Orlen Basket Ligi

07/06/2025 19:31
fot. Andrzej Romański/plk.pl

Mimo absencji jednego z kluczowych zawodników – Tevina Browna – Start Lublin zagrał kapitalny mecz i pokonał Trefl Sopot 79-72 w decydującym starciu o finał Orlen Basket Ligi. Zespół Wojciecha Kamińskiego od początku narzucił swoje warunki i wytrzymał nerwową końcówkę. Zespół z Lublina sprawił jedną z największych niespodzianek tego sezonu. W wielkim finale zmierzy się z Legią Warszawa.

Start musiał rozegrać decydujący mecz bez jednego ze swoich liderów Tevina Browna, który z powodów osobistych udał się do Stanów Zjednoczonych. Pomimo tego osłabienia, drużyna gości rozpoczęła spotkanie w imponującym stylu. Od pierwszych minut wyróżniał się Tyran De Lattibeaudiere, który był liderem zarówno w ataku, jak i w obronie. Jego wszechstronna gra pomogła Startowi już po trzech minutach objąć prowadzenie 11-0. Był to fenomenalny początek, który zmusił trenera Trefla, Žana Tabaka, do szybkiego wzięcia przerwy. Po niej inicjatywę przejął Jakub Schenk, który zainicjował swoje małe show trafił dwie trójki z rzędu, podejmował mądre decyzje w ataku i wziął ciężar gry na siebie. Dzięki jego dobrej dyspozycji Trefl wyszedł na prowadzenie 20-19 na 2,5 minuty przed końcem pierwszej kwarty. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo Start szybko wrócił do swojej intensywnej gry i ostatecznie zakończył kwartę z prowadzeniem 26-23. Pierwsza odsłona meczu stała pod znakiem ofensywy obie drużyny chętnie rzucały zza łuku. Trefl trafił pięć trójek, a Start cztery. Była to zdecydowanie kwarta ataku, a nie defensywy.

Druga kwarta również przebiegła pod dyktando zespołu Startu. Lublinianie konsekwentnie budowali swoją przewagę, grając spokojnie, mądrze i realizując swój plan. Kluczowym momentem dla Trefla był trzeci faul Jakuba Schenka zawodnika, który w pierwszej kwarcie napędził atak sopocian. Jego zejście z parkietu wyraźnie osłabiło ofensywę gospodarzy. W tej części gry nie działo się zbyt wiele spektakularnego. Start grał pewnie, kontrolował tempo i utrzymywał bezpieczny dystans. Dobrze radził sobie Emmanuel Lecomte, który skutecznie kierował grą zespołu. Co ważne, w lubelskiej drużynie nie było jednego wyraźnego lidera odpowiedzialność za zdobywanie punktów była rozłożona. Drame robił swoje pod koszem, zdobył 9 punktów, natomiast Tyran De Lattibeaudiere był aktywny na obwodzie i do przerwy miał na koncie 11 punktów. Start z chłodną głową utrzymał przewagę, a pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 44-36. W zespole Trefla jedynie Jakub Schenk prezentował odpowiedni poziom zdobył aż 14 punktów. Reszta drużyny zawiodła, zarówno pod względem skuteczności, jak i zaangażowania. Sopocianie sprawiali wrażenie, jakby mentalnie nie dojechali na to spotkanie brakowało walki, energii i odpowiedzi na mocną postawę rywali.

W trzeciej kwarcie to Trefl wreszcie zaczął grać szybciej i efektowniej. Impuls do lepszej gry dał Nicholas Johnson, który wyraźnie ożywił ofensywę sopocian. Atak gospodarzy w końcu nabrał rytmu, a przewaga Startu zaczęła topnieć. Na pięć minut przed końcem tej części meczu goście prowadzili już tylko 49-48. Wydawało się, że drużyna Žana Tabaka jest bliska przejęcia inicjatywy, ale wtedy Start podobnie jak w pierwszej połowie w idealnym momencie wrzucił wyższy bieg. Po celnym rzucie za trzy Courtney’a Rameya przewaga lublinian znów wzrosła do ośmiu punktów (56-48), co skutecznie ostudziło zapał Trefla. Sopocianie mieli swoje momenty i fragmenty przewagi, ale kompletnie nie potrafili ich wykorzystać. Brakowało im zdecydowania i konsekwencji w ataku. Przed ostatnią kwartą Start nadal kontrolował mecz, prowadząc 62-53. Choć trzecia kwarta była bardziej wyrównana niż poprzednie, to dla Startu nie przyniosła żadnych strat. Zespół z Lublina zachował spokój, a ważną rolę ponownie odegrał Emmanuel Lecomte, który cały czas utrzymywał wysoki poziom gry i dobrze kierował zespołem. Pomimo chwilowego zrywu Trefla, nic złego się dla Startu w tej części meczu nie wydarzyło.

Ostatnia kwarta była naprawdę emocjonująca – w końcu to właśnie ona miała rozstrzygnąć, kto zagra w wielkim finale Orlen Basket Ligi. Stawka była ogromna, a napięcie rosło z każdą minutą. Jakub Schenk próbował poderwać do walki zespół z Sopotu, biorąc na siebie ciężar gry i rozruszając ofensywę Trefla. Jednak drużyna z Lublina nie spuszczała z tonu grała konsekwentnie, utrzymując wypracowaną przewagę. Trefl wciąż nie potrafił w pełni wykorzystać błędów i przestojów Startu. Dodatkowym ciosem dla gospodarzy był faul techniczny Nicholasa Johnsona. Na pięć minut przed końcem meczu Start prowadził 72-61 i jeśli sopocianie marzyli o finale, musieli zacząć działać natychmiast. I wtedy zaczęło się dziać. Najpierw kapitalną trójkę trafił Jakub Schenk, który był ewidentnie w swojej najlepszej dyspozycji – miał tzw. "dzień konia". Chwilę później trójkę z faulem trafił Keondre Kennedy, doprowadzając do stanu 72-68.

Po kolejnych dwóch celnych rzutach wolnych Kennedy’ego, Start prowadził już tylko 74-72. Trefl znakomicie wykorzystał moment przestoju rywali w ataku. Jednak na 28 sekund przed końcem zimną krew zachował Courtney Ramey, trafiając kluczową trójkę i dając Startowi prowadzenie 77-72. Trefl miał jeszcze swoje szanse, ale nie potrafił ich wykorzystać. Końcówka pełna była błędów po obu stronach, lecz to Start wytrzymał napięcie lepiej i ostatecznie wygrał to spotkanie 79-72. Tym samym lublinianie sprawili ogromną sensację, awansując do finału Orlen Basket Ligi, gdzie zmierzą się z Legią Warszawa. Najskuteczniejszym zawodnikiem Trefla był Jakub Schenk z dorobkiem 28 punktów, natomiast w zespole Startu błyszczał Emmanuel Lecomte, zdobywca 24 punktów. Trener Wojciech Kamiński po raz kolejny udowodnił swoją klasę i teraz stanie przed szansą poprowadzenia Startu do mistrzostwa w starciu z byłym klubem. Po stronie Trefla wyraźnie zabrakło wsparcia dla Jakuba Schenka lider sopocian przez długie fragmenty grał niemal w pojedynkę, a reszta zespołu nie potrafiła wziąć na siebie odpowiedzialności ani w ataku, ani w obronie. Brak zaangażowania i reakcji od pozostałych graczy tylko pogłębił problemy gospodarzy w najważniejszym meczu sezonu.

Punktowali: Trefl Sopot: Jakub Schenk 28, Keondre Kennedy 12, Mikołaj Witliński 7, Geoffrey Groselle 7, Aaron Best 5, Nicholas Johnson 5, Nahiem Alleyne 4, Jarosław Zyskowski 4PGE Start Lublin: Emmanuel Lecomte 24, Ousmane Drame 15, Cj Williams 13, Tyran De Lattibeaudiere 11, Courtney Ramey 8, Michał Krasuski 4, Roman Szymański 2, Filip Put 2

Punktowali:

Trefl Sopot: Jakub Schenk 28, Keondre Kennedy 12, Mikołaj Witliński 7, Geoffrey Groselle 7, Aaron Best 5, Nicholas Johnson 5, Nahiem Alleyne 4, Jarosław Zyskowski 4

PGE Start Lublin: Emmanuel Lecomte 24, Ousmane Drame 15, Cj Williams 13, Tyran De Lattibeaudiere 11, Courtney Ramey 8, Michał Krasuski 4, Roman Szymański 2, Filip Put 2

Zobacz najnowsze artykuły