RZUTZA3.PL PLKJOVAN-NOVAK-KING-WYGRYWA-U-SIEBIE-Z-ARKA

JOVAN NOVAK. King wygrywa u siebie z Arką!

20/12/2025 21:42
Andrzej Romański/plk.pl

Spotkanie Kinga Szczecin z Arką Gdynia bez cienia przesady można było określić mianem hitu kolejki. Do Szczecina przyjechał lider tabeli, napędzony serią pięciu zwycięstw z rzędu i gotowy potwierdzić swoją dominację. King z kolei wygrywał ostatnio mecze, ale pozostawiał po sobie więcej pytań niż zachwytów. Tym razem jednak kibice w Netto Arenie zobaczyli dokładnie to, czego oczekiwali – szybkie tempo, fizyczną koszykówkę i emocjonującą końcówkę, zakończoną wygraną gospodarzy 90-81.

Spotkanie Kinga Szczecin z Arką Gdynia bez cienia przesady można było określić mianem hitu kolejki. Do Szczecina przyjechał lider tabeli, napędzony serią pięciu zwycięstw z rzędu i gotowy potwierdzić swoją dominację. King z kolei wygrywał ostatnio mecze, ale pozostawiał po sobie więcej pytań niż zachwytów. Tym razem jednak kibice w Netto Arenie zobaczyli dokładnie to, czego oczekiwali – szybkie tempo, fizyczną koszykówkę i emocjonującą końcówkę, zakończoną wygraną gospodarzy 90-81.

King Szczecin - indywidualność w zespołowości

King Szczecin - indywidualność w zespołowości

Od pierwszych minut to King narzucił warunki gry. Szczecinianie wykazywali się większą inicjatywą, szczególnie na obwodzie, gdzie fenomenalnie zaprezentował się Noah Freidel. Wsparcie strzeleckie w postaci Tomasza Gielo, Jovana Novaka i Maxa Egnera sprawiało, że defensywa Arki była nieustannie pod presją. To właśnie szybkość decyzji i odwaga w kończeniu akcji były tym elementem, którego wcześniej Kingowi brakowało. Gospodarze przyzwyczaili do zespołowej gry, ale często przesadna chęć szukania „lepszej opcji” odbierała im skuteczność. W tym meczu było inaczej - rzuty oddawane były bez wahania, a wejścia pod kosz kończone z dużą dozą agresji. Efektem był wreszcie bardzo dobry występ Freidela, który przerwał swoją strzelecką niemoc. Swoje trzy grosze dorzucili także gracze zadaniowi. Anthony Roberts, jak zwykle, wnosił energię i widowiskowe wsady, natomiast Max Egner poza solidną defensywą zaskoczył rywali skutecznymi rzutami zza łuku. Na osobne wyróżnienie zasłużył Jovan Novak - Serb w dwóch kolejnych meczach zanotował łącznie aż 26 asyst, a w kluczowym momencie spotkania pokazał również instynkt strzelca. Gdy w czwartej kwarcie Arka zbliżyła się na niebezpieczną odległość i przy stanie 81-79 zaczęła realnie myśleć o odwróceniu losów meczu, Novak wziął odpowiedzialność na siebie. Trzy kolejne trafienia za trzy punkty definitywnie zgasiły nadzieje gości i zamknęły spotkanie.

Od pierwszych minut to King narzucił warunki gry. Szczecinianie wykazywali się większą inicjatywą, szczególnie na obwodzie, gdzie fenomenalnie zaprezentował się Noah Freidel. Wsparcie strzeleckie w postaci Tomasza Gielo, Jovana Novaka i Maxa Egnera sprawiało, że defensywa Arki była nieustannie pod presją. To właśnie szybkość decyzji i odwaga w kończeniu akcji były tym elementem, którego wcześniej Kingowi brakowało. Gospodarze przyzwyczaili do zespołowej gry, ale często przesadna chęć szukania „lepszej opcji” odbierała im skuteczność. W tym meczu było inaczej - rzuty oddawane były bez wahania, a wejścia pod kosz kończone z dużą dozą agresji. Efektem był wreszcie bardzo dobry występ Freidela, który przerwał swoją strzelecką niemoc. Swoje trzy grosze dorzucili także gracze zadaniowi. Anthony Roberts, jak zwykle, wnosił energię i widowiskowe wsady, natomiast Max Egner poza solidną defensywą zaskoczył rywali skutecznymi rzutami zza łuku. Na osobne wyróżnienie zasłużył Jovan Novak - Serb w dwóch kolejnych meczach zanotował łącznie aż 26 asyst, a w kluczowym momencie spotkania pokazał również instynkt strzelca. Gdy w czwartej kwarcie Arka zbliżyła się na niebezpieczną odległość i przy stanie 81-79 zaczęła realnie myśleć o odwróceniu losów meczu, Novak wziął odpowiedzialność na siebie. Trzy kolejne trafienia za trzy punkty definitywnie zgasiły nadzieje gości i zamknęły spotkanie.

Arka Gdynia - straty, straty, straty

Arka Gdynia - straty, straty, straty

Choć wynik może sugerować kontrolę Kinga, Arka Gdynia wcale nie zaprezentowała się słabo. W ataku gdynianie potrafili grać płynnie i momentami znajdowali sposób nawet na agresywną defensywę gospodarzy. Problemem okazała się jednak ogromna liczba strat oraz brak fizyczności, szczególnie na obwodzie. Gdynianie stracili piłkę aż 14 razy, co bezlitośnie wykorzystywał King, notując aż 21 punktów po stratach przeciwników. Przeszkodą była także niska prezencja ofensywna w szczególności polskiej części rotacji. W pierwszej połowie Jakub Garbacz, Kamil Łączyński i Jarosław Zyskowski zdobyli łącznie zaledwie jeden punkt, co było bezpośrednim efektem bardzo dobrego krycia szczecinian. Mimo stosunkowo szybkiej gry, często wydawało się że akcje Arki są za bardzo przedłużane. Gdy piłkę dostawał zawodnik, który według planu akcje miał kończyć, nagle znienacka doskakiwał zawodnik Kinga, który uniemożliwiał czysty rzut, a także nakładał presję - trzeba wszakże szybko wymyślić nowy plan, bo zaraz skończy się czas na akcję. Ciężar gry ofensywnej musiała wziąć na siebie zagraniczna rotacja. Kresimir Ljubičić, Courtney Ramey oraz Michael Okauru regularnie punktowali, ale było to zbyt mało, by na dłuższą metę dotrzymać kroku rozpędzonemu Kingowi. Sytuacja Arki skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Okauru musiał opuścić parkiet po piątym faulu. Ograniczona rotacja i zmęczenie sprawiły, że w decydujących minutach zabrakło świeżości i pomysłu na sforsowanie obrony gospodarzy, co w połączeniu z kapitalną grą Jovana Novaka sprawiło, że passa zwycięstw Arki Gdynia została przerwana.

Choć wynik może sugerować kontrolę Kinga, Arka Gdynia wcale nie zaprezentowała się słabo. W ataku gdynianie potrafili grać płynnie i momentami znajdowali sposób nawet na agresywną defensywę gospodarzy. Problemem okazała się jednak ogromna liczba strat oraz brak fizyczności, szczególnie na obwodzie. Gdynianie stracili piłkę aż 14 razy, co bezlitośnie wykorzystywał King, notując aż 21 punktów po stratach przeciwników. Przeszkodą była także niska prezencja ofensywna w szczególności polskiej części rotacji. W pierwszej połowie Jakub Garbacz, Kamil Łączyński i Jarosław Zyskowski zdobyli łącznie zaledwie jeden punkt, co było bezpośrednim efektem bardzo dobrego krycia szczecinian. Mimo stosunkowo szybkiej gry, często wydawało się że akcje Arki są za bardzo przedłużane. Gdy piłkę dostawał zawodnik, który według planu akcje miał kończyć, nagle znienacka doskakiwał zawodnik Kinga, który uniemożliwiał czysty rzut, a także nakładał presję - trzeba wszakże szybko wymyślić nowy plan, bo zaraz skończy się czas na akcję. Ciężar gry ofensywnej musiała wziąć na siebie zagraniczna rotacja. Kresimir Ljubičić, Courtney Ramey oraz Michael Okauru regularnie punktowali, ale było to zbyt mało, by na dłuższą metę dotrzymać kroku rozpędzonemu Kingowi. Sytuacja Arki skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Okauru musiał opuścić parkiet po piątym faulu. Ograniczona rotacja i zmęczenie sprawiły, że w decydujących minutach zabrakło świeżości i pomysłu na sforsowanie obrony gospodarzy, co w połączeniu z kapitalną grą Jovana Novaka sprawiło, że passa zwycięstw Arki Gdynia została przerwana.

Podsumowanie

Podsumowanie

King Szczecin odniósł jedno z najbardziej przekonujących zwycięstw w tym sezonie, pokazując koszykówkę, jakiej od Kinga się oczekuje - dynamiczną, odważną i skuteczną. Arka Gdynia udowodniła, że nieprzypadkowo znajduje się w czołówce tabeli, lecz w Szczecinie zabrakło jej większej rotacji i lepszej kontroli nad przebiegiem gry. Przed Kingiem teraz wyjazdowe starcie z MKS-em Dąbrowa Górnicza, które będzie kolejnym testem stabilności formy. Arka Gdynia natomiast spróbuje szybko wrócić na zwycięską ścieżkę w rywalizacji z Czarnymi Słupsk. Jeśli jednak oba zespoły będą grały tak widowiskowo jak w Szczecinie, kibice z pewnością nie będą narzekać.Kacper Prążyński & NB

King Szczecin odniósł jedno z najbardziej przekonujących zwycięstw w tym sezonie, pokazując koszykówkę, jakiej od Kinga się oczekuje - dynamiczną, odważną i skuteczną. Arka Gdynia udowodniła, że nieprzypadkowo znajduje się w czołówce tabeli, lecz w Szczecinie zabrakło jej większej rotacji i lepszej kontroli nad przebiegiem gry. Przed Kingiem teraz wyjazdowe starcie z MKS-em Dąbrowa Górnicza, które będzie kolejnym testem stabilności formy. Arka Gdynia natomiast spróbuje szybko wrócić na zwycięską ścieżkę w rywalizacji z Czarnymi Słupsk. Jeśli jednak oba zespoły będą grały tak widowiskowo jak w Szczecinie, kibice z pewnością nie będą narzekać.

Kacper Prążyński & NB