Niedzielne spotkanie ze Stalą Ostrów Wielkopolski było już czwartą porażką z rzędu zespołu z Lublina. Problemy Startu od początku sezonu są takie same, nie ułatwia to jednak ich rozwiązania.
Zwlekanie z transferem czy porzucenie pomysłu?
Trey Tennyson nie rozpoczął na dobre sezonu, zagrał w końcu zaledwie jeden mecz ligowy i turniej o superpuchar, a już musi pauzować z powodu urazu. Kontuzja śródstopia, której nabawił się przed meczem w Krośnie wykluczyła go z gry na sześć tygodni. W krótkim komunikacie wydanym przez klub drugą najważniejszą informacją było, że "Sztab trenerski analizuje rynek dostępnych obecnie zawodników i nie wyklucza transferu medycznego w celu zastąpienia Treya podczas jego absencji". Od tych słów minęły ponad trzy tygodnie i jesteśmy bliżej niż dalej powrotu Amerykanina do gry, a w sprawie ewentualnego transferu nie pojawiły się nawet plotki. W zeszłym sezonie sprowadzenie nowego gracza w obliczu kontuzji było jedną z najlepszych rzeczy, które spotkały Start, raczej nikt źle Tevina Browna nie wspomina. Tym razem jednak sytuacja w Lublinie jest inna, nie ma już miejsc na więcej obcokrajowców. Jak Lecomte po kontuzji mógł wrócić do składu i grać z zawodnikiem, który miał go zastąpić, tak Tennyson i jego hipotetyczny zastępca dają razem siedmiu graczy zagranicznych. Trzymanie zawodnika poza składem bo nie ma na niego miejsca nie służy nikomu, podpisanie go na mniej niż miesiąc wprowadzi do zespołu tylko chaos. Nie można zapominać, że zatrudnienie nowego gracza to sięgnięcie do portfela, im dłużej się czeka tym mniej się to opłaca, a wszyscy pamiętamy o jakim klubie mowa. Start przespał krótkie okno gdzie opłacało się załatać lukę w składzie, w rezultacie czego męczy się ostatnie tygodnie i będzie to robił do końca kontuzji Treya.

krótki skład nie starcza na Polskę i Europę
Start w obliczu kontuzji Tennysona gra niektóre spotkania w piątkę. Spowodowane jest to oczywiście oparciem składu na obcokrajowcach, którzy w tym roku nie stanowią takiej siły na jaką liczył Wojciech Kamiński.
Griffin w przeciwieństwie do Drame to podkoszowy w "starym stylu", który za 3 nawet nie próbuje rzucać i zajmuje się wykańczaniem akcji kreowanych przez kolegów. Występuje tu prosta zależność między użytecznością środkowego a umiejętnością obsłużenia go przez rozgrywającego, bez niej wiele nie zdziała. Na nieszczęście dla Startu Hawkins wciąż ma problemy z rozgrywaniem. Amerykaninowi wychodzi zdobywanie punktów, głownie dzięki szybkim wjazdom pod kosz, ale notuje na mecz więcej strat niż asyst pokazując, że dusi się grą na piłce i lepiej kończy akcje niż je kreuje. Wright i Mack to bardzo podobne przypadki, biorą na siebie dużo rzutów więc zdobywają dużo punktów, jednak jeden i drugi pokazał, że albo może się zaciąć i przestać trafiać, albo rzucać tak dużo, że skuteczność boli bardziej niż cieszą zdobyte punkty. Quincy Ford jest najstabilniejszym elementem Startu i nie można powiedzieć o nim nic złego, w każdym meczu solidny, wykonuje dobrą pracę i w obronie i w ataku, nikt od niego nie oczekiwał, że będzie gwiazdą a i tak oczekiwania przekracza.
Michał Krasuski rzucił w ostatnim spotkaniu 10 punktów, występ ten daleki był od ideału, ale pierwsza dwucyfrówka może okazać się przełamaniem. Najwięcej punktów polskiej rotacji w tym sezonie to 11 przeciwko Legii na inaugurację ligi, a tutaj sam Krasuski rzuca ich 10. Michał miał udaną końcówkę rozgrywek rok temu i jeśli nie wróci do tamtego poziomu, to nasi rodacy w Lublinie nie będą robić nic.
To, że Start prezentuje się gorzej niż w sezonie wicemistrzowskim nie jest problemem, nim jest to dlaczego tak się dzieje. W tej drużynie gra tylko pięciu zawodników, nie są oni takiego kalibru by zawsze zagrać najlepiej jak potrafią, często więc dobry poziom prezentuje czwórka graczy. Funkcjonowanie tak na dłuższa metę jest niemożliwe, nie mówimy tu o jednym meczu tylko o 3 tygodniowym okresie, który będzie trwał jeszcze drugie tyle.
Problem rozwiąże się sam, może być jednak za późno.
Wszystkie problemy Startu wynikają ze złego skonstruowania składu, które wychodzi na wierzch w obliczu kontuzji. Problemy zdrowotne kiedyś jednak miną i wtedy lublinianie wejdą na optymalny poziom.
Kurtyna
Start w osłabionym składzie i z zapaścią którą przeczekuje a nie zwalcza będzie walczył o byt w FIBA Europe Cup. Rozegrają mecze z Bosną i Rilskiem, pierwsze spotkania to zwycięstwo i porażka, jednak mimo efektu końcowego pojedynek z Bułgarami był wyrównany. Teraz jednak Start wygląda gorzej i w żadnym z meczów nie będzie faworytem. Na naszym lokalnym podwórku czekają ich spotkania z Anwilem i Zastalem, w obu przypadkach trudno będzie o wygraną, a punkty w ściśniętym środku tabeli są kluczowe do przetrwania.
Nie wiemy jak zakończy się sezon Startu, jeśli jednak nie będzie on satysfakcjonujący, to właśnie oglądamy przespany początek będący źródłem tej porażki.