RZUTZA3.PL STREFA KIBICOWSKA KIBICOWSKIE-ROZMOWY-6-MIROSAW-BERTA-WATAHA

Kibicowskie rozmowy #6 - Mirosław Berta, WATAHA

3 dni temu
rzutza3.pl

Nasza seria rozmów z kibicami od samego początku miała za cel oddać głos tym, którzy tworzą prawdziwą atmosferę. Dzięki zaangażowaniu Kuby, który przez ostatnie miesiące prowadził ten cykl (5 rozmów) mogliście poznać historie ludzi, dla których kibicowanie to coś więcej niż hobby. Za ten wkład i pasję serdecznie mu dziękujemy. Jednak sport tak jak życie to ciągła zmiana, rozwój i nowe wyzwania. Otwieramy nowy rozdział, w którym tę serię będzie współtworzyć zespół kilku autorów naszej strony. Każdy z nas wnosi inne spojrzenie. Wierzymy, że ta różnorodność uczyni naszą serię jeszcze bogatszą. To będzie seria całego zespołu, który wspólnie chce oddać Wam przestrzeń. Będziemy zadawać pytania, słuchać, dzielić się opowieściami bo wierzymy, że siła kibiców tkwi w różnorodności głosów i doświadczeń.

Dzisiaj zapraszamy na szóstą odsłonę ,,Kibicowskich rozmów''. Naszym gościem był przedstawiciel Klubu Kibica Kinga Szczecin ,,Wataha'' Mirosław Berta. Choć domowa hala Kinga Szczecin nie zawsze sprzyja gorącej atmosferze, dla kibiców z grupy Wataha prawdziwa magia zaczyna się na wyjazdach - tam, gdzie trzeba się przebić przez doping gospodarzy lub… całkowicie zdominować ciche trybuny. W szczerej rozmowie kibic Kinga Szczecin opowiada o swojej pasji, relacjach z klubem, inspiracjach z innych miast oraz o planach na przyszłość, które wykraczają daleko poza doping – od akcji charytatywnych po rozwój szczecińskiego środowiska koszykarskiego.

Wiktor Bartkiewicz: Na przestrzeni ostatnich lat doping w Szczecinie przeszedł ogromną metamorfozę. Jeszcze kilka sezonów temu trybuny były dużo cichsze. Co według Ciebie było kluczowe, że udało się tak to rozkręcić?

Mirosław Berta: Zacznijmy od tego, iż zorganizowany doping w Szczecinie przechodził kilka etapów. Pierwszy Klub Kibica powstał wraz z debiutem Wilków Morskich w ekstraklasie tj. w roku 2014. Był to czas, w którym tak naprawdę w Szczecinie poznawano i „uczono” się ligi, a kibice mogli oglądać mecze w nowo co oddanej Arenie Szczecin. Niestety zorganizowany doping nie przetrwał próby czasu i grupa młodych zapaleńców nie zaraziła swoją pasją zbyt szerokiego grona widzów i po prostu się rozpadła. Później niestety nastąpił okres stagnacji i w hali w Szczecinie zamiast dopingu można było posłuchać odgłosu pisku butów koszykarzy albo dopingu przyjezdnych. Pierwsza próba reaktywacji zorganizowanego dopingu nastąpiła w roku 2018, pod koniec sezonu zasadniczego, podczas meczu wyjazdowego do Sopotu i tak naprawdę to był początek narodzin Klubu Kibica Wataha. KK Wataha zaczęli tworzyć ludzie, którzy wcześniej się nie znali, poznawali się podczas meczów w Szczecinie oraz na wyjazdach. Progres nastąpił w roku 2022 gdy podjęliśmy próbę zmiany sektora z trybuny wysokiej na niską, bardziej kameralną, czyli sektor D1. Zmiana ta okazała się strzałem w przysłowiową „10”. Sektor D1 w całości został przeznaczony tylko dla osób aktywnie dopingujących, a frekwencja kibiców wzrosła.

Myślisz, że wpływ na to mogła mieć też postawa drużyny w ostatnich latach? W końcu graliście w finałach, zdobyliście mistrzostwo sukcesy na pewno jeszcze bardziej nakręciły kibiców. Pełna Netto Arena musiała robić na Was ogromne wrażenie, prawda?

W roku 2023, czyli w sezonie, w którym Wilki Morskie zdobyły Mistrzostwo Polski frekwencja na hali, a co za tym idzie, również z sektorze Klubu Kibica nieznacznie wrosła. Podczas play-off z rundy na rundę do hali w Szczecinie przychodziło więcej kibiców, ale nie były to jakieś oszałamiające liczby, tak naprawdę skok frekwencyjny to były finały. Pamiętam jak po rozegraniu dwóch pierwszych spotkań finałowych we Wrocławiu, gdy wracaliśmy do Szczecina to przeczytałem komunikat, że wszystkie bilety na mecze w Szczecinie są wyprzedane, byłem w szoku. Finały (3) w Szczecinie obejrzał nadkomplet publiczności ponad 5500 osób, wtedy pierwszy raz zobaczyłem, że ta hala może być piękna, ale piękna jak jest zapełniona kibicami. Oczywiście doping w takiej hali robił wrażenie, to był wspaniały czas dla szczecińskiej koszykówki. Niestety sezon po mistrzostwie nie był już tak owocny pod kątem frekwencji, nie udało się „zatrzymać” znaczącej części kibiców, kibiców sukcesu.

fot. Patrycja Smalkowska

Szczecin jednak nie jest typowo koszykarskim miastem, frekwencja na meczach nie zawsze jest imponująca. Jak to jest tworzyć atmosferę w miejscu, gdzie kibicowanie koszykówce nie ma jeszcze takich tradycji?

Dokładnie, Szczecin nie jest miastem koszykówki i długo nim nie będzie, o ile w ogóle to kiedyś nastąpi. Szczecin to piłka nożna, Szczecin to Pogoń, i nawet włodarzy miasta nie bardzo interesują inne dyscypliny, odnoszę wrażenie, że dla nich lepiej by było gdyby Kinga tj. koszykówki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie było w naszym mieście. Szczecin nie ma i długo nie będzie miał odpowiedniego obiektu do rozgrywania sportów halowych z prawdziwego zdarzenia. Netto Arena, w której swoje mecze rozgrywają Wilki, jest halą widowiskowo-sportową, jej wielkość, usytuowanie widowni, odległości i kąt nachylenia trybun w stosunku do parkietu nie sprzyja budowaniu atmosfery i stwarzaniu odpowiedniego klimatu podczas rozgrywek sportowych. Pierwszeństwo i prym w hali wiodą wydarzenia komercyjne, które wypierają sport z kalendarza imprez. Niestety, dla i tak wymagającego szczecińskiego kibica często pozostaje oglądanie spotkań w mało atrakcyjnych terminach, w tygodniu, co ma znaczący wpływ na i tak słabą frekwencję. Idealnym rozwiązaniem byłby obiekt do rozgrywania sportów halowych z widownią w graniach 2-2,5 tys. Osobiście marzy mi się hala podobna do obiektu w Sosnowcu, gdzie w ostatnich latach rozgrywany był Puchar Polski.

Czy na początku było łatwo przekonać ludzi do wspólnego dopingu? Jak dużo pracy i determinacji wymagało to, żeby zbudować taką grupę jak Wataha?

Zachęcić czy zmobilizować ludzi do dopingu jest trudno. Na początku naszej „działalności” namawialiśmy kibiców do przyjścia na sektor KK, aby wspólnie pokrzyczeć, teraz nowe osoby pojawiają się same z siebie. W ostatnim czasie przychodzą nawet rodziny z dziećmi. Kibic w Szczecie różni się od tego we Włocławku czy Ostrowie co nie znaczy, że jesteśmy gorsi, nie, My też jesteśmy zakochani w tym sporcie, w swojej drużynie i poświęcamy się dla niej.

Szczecin to też jedno z najbardziej oddalonych miast w Polsce, jeśli chodzi o wyjazdy na mecze. Jak to jest jechać na drugi koniec kraju, wiedząc, że czeka Was kilkanaście godzin drogi, a mimo to i tak jedziecie?

Mecze wyjazdowe to najlepsze co może być dla kibica. Uwielbimy jeździć za swoją drużyną i ją wspierać. Mieszkając w Szczecinie przyzwyczailiśmy się do dalekich podróży i wyjazdy na mecze łączymy często z dłuższym pobytem towarzysko-turystycznym. Poprzez wieloletnie wojaże poznaliśmy mnóstwo fantastycznych ludzi z całej koszykarskiej Polski zakochanych w tej dyscyplinie tak jak my.

Czy kiedykolwiek przydarzyło Wam się coś szalonego, nieplanowanego albo absurdalnego w trasie na mecz coś, co do dziś wspominacie?

Szalonego to może nie, standardowe problemy i jakieś śmieszne sytuację, kilka razy mieliśmy awarię samochodów, czy mocno opóźniony pociąg. Z Pucharu Polski z Lublina z powodu awarii sieci trakcyjnej wracaliśmy PKP do Szczecina prawie 17 godzin.

Gdzie lepiej Wam się kibicuje na wyjazdach – w hali, która jest pełna i trzeba się przebić przez doping miejscowych, czy tam, gdzie u rywala trybuny świecą pustkami i sami robicie atmosferę? Jaki klimat lubicie najbardziej walka z głośnym sektorem gospodarzy czy własna dominacja nad halą która nie jest zbyt głośna?

Zdecydowanie na wyjazdach, tak jak wspomniałem wcześniej, wielkość hali w Szczecinie, a do tego słaba frekwencja średnio nadają się do stworzenia odpowiedniej atmosfery.

fot. Michał Horbaczewski

Jak bardzo doping w domu różni się od tego na wyjeździe – pod względem energii, emocji, relacji?

Wiadomym jest, że na wyjazdach zawsze dopinguje się z dwa razy głośniej a jak do tego dojdzie wygrana to jest to coś fantastycznego.

Jak układa się współpraca Watahy z klubem Kinga Szczecin? Czy czujecie, że klub Was wspiera, rozumie Waszą rolę, pomaga Wam działać?

Jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne, pośredniczenie w rezerwacji biletów na mecze wyjazdowe, kontakt z innymi klubami czy pomoc „techniczna”, to można powiedzieć, że współpraca z ludźmi w klubie jest bardzo dobra. Warto nadmienić, iż przy wyjazdach autokarowych prezes Krzysztof Król często dofinansowuje nam 50% kosztu takiego transportu. No może ceny karnetów dla KK powinny być trochę niższe, ale i tak nie mamy co narzekać.

Czy uważacie, że doping w Szczecinie osiągnął już poziom, którego pragnęliście, czy wciąż widzicie przestrzeń do rozwoju?

Cały czas chcemy się rozwijać, urozmaicać nasz doping, wprowadzać nowe przyśpiewki. Chcielibyśmy aby kibiców aktywnie wspierających Wilki było jeszcze więcej. Poziom naszego dopingu jest średni i bardzo dużo brakuje aby osiągnąć zadowolenie, ale najważniejsze, że dobrze się przy tym bawimy i fajnie wspólnie spędzamy ze sobą czas.

Jak wygląda relacja Watahy z innymi grupami kibicowskimi w Polsce? Czy są jakieś grupy kibicowskie, które szczególnie szanujecie niekoniecznie przez zgodę, ale za styl dopingu?

Najlepsze relację mamy z kibicami z Zielonej Góry, można powiedzieć, że „sympatyzujemy”, często bywamy u siebie na meczach i wspólnie kibicujemy, wspieramy się. Tak jak wspomniałem wcześniej, poznaliśmy bardzo dużo osób z wszystkich klubów w Polsce i utrzymujemy z nimi relację koleżeńskie. Osobiście uważam, że najlepsza atmosfera i doping panuje w Hali Mistrzów we Włocławku, w Ostrowie i w Wałbrzychu. Wyjazdowo najlepszy jest Górnik, wrażenie robią ich liczby, uważam, że mają bardzo fajne, urozmaicone przyśpiewki, oczywiście abstrahując od agresji i wulgaryzmów, to potępiam. Bardzo dobry klimat panuje również w Gryfii, w CRS w Zielonej Górze oraz we Wrocławiu. Fajni, pozytywni ludzie są w Dąbrowie Górniczej, Sopocie, i małe, ale zawsze obecne na wyjazdach grupy z Legii oraz GTK. Należy również wspomnieć o Toruniu, tam też jest dobry doping a mają podobnie jak my bardzo dużą halę, która nie pomaga. Kolorytu lidze dodają też kibice Dzików Warszawa, specyficzny doping, bardzo mi się podoba. Natomiast u sąsiadów w Stargardzie całokształt psują trąbki, poza tym jest bardzo fajnie.

Jakie są Wasze dalsze plany na najbliższy czas jako Watahy i jako kibiców Kinga? Czego możemy się po Was spodziewać?

Chcemy poszerzać grono kibiców i propagować koszykówkę w naszym mieście. Prężnie działamy w social mediach, organizujemy charytatywne aukcję i aktywnie w nich uczestniczymy. Cyklicznie oddajemy krew organizując wydarzenia pn. „Zew Krwi”.

fot. Patrycja Smalkowska
Zobacz najnowsze artykuły